Dziś na zakończenie naszej wyprawy po farmach, klasyka literatury dziecięcej – bajka The Little Red Hen wystawiana na deskach naszego ZOOM teatru. Oj, działo się, działo!
Klasa 0: The Little Red Hen STORY

Dziś na zakończenie naszej wyprawy po farmach, klasyka literatury dziecięcej – bajka The Little Red Hen wystawiana na deskach naszego ZOOM teatru. Oj, działo się, działo!
Good morning, hello and hi! Cudownie was było pierwszaczki dziś zobaczyć i upewnić się, że wszystko u was w porządku. W dzisiejszym wpisie załączam materiały z naszej ZOOMowej lekcji. Trzymajcie się ciepło! Stay safe! Stay at home!
Krótki update dla tych, co wracają z dziewięciodniowej majówki. Tak, tak – podczas gdy wy odpoczywaliście, my pracowaliśmy. A przy okazji świetnie się przy tym bawiliśmy.
Przede mną dwie godziny siedzenia na widowni i śledzenia treningu pływackiego mojego syna, a więc do roboty! „Co masz zrobić jutro, zrób dzisiaj.” Co tam u nas w drugich klasach w tym tygodniu? Po wprowadzeniu na ostatnich lekcjach liczenia od 11 do 20 teraz dołożyliśmy trochę gramatyki – pytanie i odpowiadanie na temat imienia, wieku i pochodzenia.
Czytaj dalej
Naprawdę byłam dzisiaj pełna szczerego podziwu dla pracowników handlu. Po odegraniu ponad 60 scenek „W sklepie” byłam ledwie żywa. Klienci hałaśliwi, niezdecydowani, wymagający… Zwariować można! No, ale poświęcenie się opłaciło. Wszyscy samodzielnie poprosili o upatrzony przez siebie towar, zapytali o cenę i zapłacili. A to wszystko po angielsku. No, może prawie całkowicie po angielsku. No, może prawie samodzielnie. 😉
Winter break is over (ferie za nami) i czas wrócić do szkoły. W planach poznanie kolejnych pięciu kolorów i nowa historyjka o przygodach Bud’a i Holly. No i survival, bo dzieci zakumulowały taką ilość energii, że strasznie je w tym tygodniu roznosiło. Chciałam zabrać je na dwór, żeby te zimowe kolory pokazać w naturze i tam je nazwać po angielsku, ale zima sobie też zrobiła wolne i za oknem to mamy raczej jesień. Na próżno szukać bieli, czerni czy błękitu. Jest zgniłozielono i ponuro. Czytaj dalej
Miałam dziś ciężki dzień w drugich klasach, więc tym bardziej ucieszyły mnie dzisiejsze brawa otrzymane od 1d za moją inscenizację historyjki Splash! (Plusk). Takie jest życie belfra: jeden krok do tyłu i i jeden do przodu. Ciągła huśtawka. Ale to może i dobrze? Żaden silikonowy bot nie ma na razie szansy w najbliższej przyszłości mnie zastąpić. Jak jednego dnia dostosuje swoje algorytmy i protokoły działania do zastanej sytuacji, już kolejnego okażą się one bezużyteczne, co dzieci mu „łagodnie” uświadomią wrzeszcząc do metalowego ucha 😉. No, ale do rzeczy… Co w tym tygodniu? School czyli szkoła. Czytaj dalej
Ostrzeżona lojalnie przez koleżanki, że dzieci są już jedną nogą na wakacjach i je dosłownie roznosi, nie chcą ani pisać, ani rysować, ani śpiewać, ani czytać… Nic nie daje mówienie, że komu nie chce się dziś nic „szkolnego” robić, to niech po cichu pobawi się zabawkami na dywanie. Po pierwsze „cicha zabawa” to oksymoron, każde dziecko wie, że coś takiego podobno istnieje, ale osobiście rzadko lub wcale takowej nie widziało 😉 Druga rzecz, zdaniem wielu dzieci zabawa traci 99.9% swojego powabu, gdy nie ma odpowiedniej widowni – kogoś kto słyszy te niecenzuralne słowa, w kogo można kopnąć klocki zamiast z nich budować. I tak dalej, i tak dalej.
Uzbroiłam się zatem po zęby w pomysły i materiały, żeby jakoś przeżyć. A zatem, bajka – Little Red Riding Hood (Czerwony Kapturek). Znacie, to posłuchajcie…
My byliśmy w zeszłą środę na pikniku, a dziś wybrali się na niego Bud i Holly. Do koszyka (picnic basket) Bud włożył kanapki (sandwiches) – Yum. I like sandwiches. Holly zaś zapakowała lody – I like ice cream. I w czasie kiedy oboje wkładali coś do picia (orange juice) spryciarz Wiewiór wskoczył szybko do koszyka Quick, quick! In the basket … with the picnic! bo też się chciał załapać na piknikową wyżerkę. Czytaj dalej