Miałam dziś ciężki dzień w drugich klasach, więc tym bardziej ucieszyły mnie dzisiejsze brawa otrzymane od 1d za moją inscenizację historyjki Splash! (Plusk). Takie jest życie belfra: jeden krok do tyłu i i jeden do przodu. Ciągła huśtawka. Ale to może i dobrze? Żaden silikonowy bot nie ma na razie szansy w najbliższej przyszłości mnie zastąpić. Jak jednego dnia dostosuje swoje algorytmy i protokoły działania do zastanej sytuacji, już kolejnego okażą się one bezużyteczne, co dzieci mu „łagodnie” uświadomią wrzeszcząc do metalowego ucha 😉. No, ale do rzeczy… Co w tym tygodniu? School czyli szkoła.
Pierwszą w tym tygodniu lekcję zaczęliśmy od powieszenia na specjalnie do tego celu przygotowanych plakatach nasze autumn leaves. No i znowu miałam okazję zobaczyć jak to jest z małymi dzieciakami. Lekcję w zeszłym tygodniu zakończyliśmy na dywanie (dzieci blisko mnie, żadnych rozpraszających rzeczy). Wytłumaczyłam, co trzeba zrobić: że listek, że małe kwadraciki z nowymi słówkami, że pokolorować, że wyciąć, że nakleić. Pokazałam przykłady, powtórzyłam jeszcze raz; powtórzyło jedno dziecko i kolejne. „Wszystko jasne? Wiemy co zrobić w domu?”. „Taaaaak!”- odkrzyknęły. Dla pewności, to przecież pierwszaki, umieściłam informację o zadaniu domowym dla rodziców w e-dzienniku. I co? W jednej klasie na 23 uczniów przyniosło prace jedenaścioro (+ trójka kolejnych doniosła następnego dnia), dwie prace to tylko wycięte listki, gdzie się podziało moje jesienne słownictwo, nie wiem. W drugiej klasie 25 uczniów, 24 prace. Musiałam tylko większość z nich podpisać, bo na modelowym zdjęciu celowo nie umieściłam imienia, bo w zeszłym roku część listków wróciła z podpisem „Sylwia” 😊. I jakie z tego wnioski? Ano takie, że klasy i dzieci, które je tworzą są baaaardzo różne. W jednej wystarczy powiedzieć raz i niemal wszystkie rozumieją i, co najważniejsze, pamiętają, co trzeba zrobić. A nawet jak dokładnie nie pamiętają to wiedzą „gdzie dzwoni” i naprowadzą rodzica na właściwy trop. W innych klasach słyszą, ale tak naprawdę nie słuchają, nie skupiają się, myślami są często gdzie indziej. Dziecko nie wie co będzie musiało w domu zrobić, choć otrzymało taką samą informację jak w równoległej klasie. Rezultat: nie zrobi zadania domowego, no chyba, że rodzic przeczyta informację o nim w e-dzienniku (często przecież z braku miejsca bardzo zdawkową) lub doczyta na stronie www; oczywiście jeśli będzie miał czas, jeśli e-dziennik będzie działał (we wtorek nie działał), jeśli dokładnie doczyta, itd. Przy kolejnym takim wydarzeniu sytuacja zapewne się powtórzy, bo dziecko nadal czuje się zwolnione z wzięcia odpowiedzialności za swoją pracę domową, bo przecież „Jak ja nie będę wiedział/a co zrobić, to mama/tata się dowie”. Jak to zmienić? Konia z rzędem temu kto wie.
OK. W tym tygodniu powędrowaliśmy wraz z Holly i Bud’em i ich przyjaciółmi do leśnej szkoły. Nauczyliśmy się ośmiu słówek z nią związanych:

W tym miejscu dwie uwagi. Wiem, wiem, że na wszystkich gumkach jest napisane eraser. To wersja amerykańska, my uczymy się British English. Uwaga druga: pencil to zarówno ołówek, jak i kredka (od: coloured pencil); crayons to kredki świecowe (skrót od wax crayons), na razie zostawiamy w spokoju.
By uruchomić pamięć mechaniczną pokazywaliśmy przedmioty w klasie, pokazywaliśmy je na kartach obrazkowych, w podręczniku, powtarzaliśmy nazwy przedmiotów za nagraniem, potem za nauczycielem, na różne sposoby: cicho, głośno, wolno, szybko, wesoło, smutno, itd. Na koniec nauczyliśmy się nowej piosenki Here’s my pen, w której pojawiają się wszystkie przybory szkolne (nie ma w niej bag, chair i desk). By ułatwić sobie zapamiętanie słów piosenki dzieci otrzymały obrazki z kluczowym słownictwem, to właśnie je pokazują na filmiku:
A na drugiej lekcji hit hitów czyli inscenizacja historyjki. Pisałam już wiele razy (tag:drama) o tym, że techniki parateatralne, odgrywanie ról, inscenizacje, teatrzyki kukiełkowe są dla dzieci niesamowicie atrakcyjne. Przy wprowadzaniu nowej historyjki, żaden filmik nie zastąpi mnie czyli nauczyciela, który przy pomocy paru rekwizytów oraz własnego głosu i ciała opowie coś ciekawego. Podobnie ma się rzecz z czytaniem dzieciom książeczek – zawsze mam ciszę i 100% uwagi, co nie ukrywam, bardzo lubię. A jak historyjka kończy się wielkim łubu-du (=kredki z rozwalanej tratwy latają po stole) to możecie dostać, tak jak ja dzisiaj, gromkie brawa od roześmianej widowni. Warto było w domu przygotować scenografię i ćwiczyć wiązanie kredkowej tratwy gumką…
Potem ta sama historyjka w formie filmu animowanego i dodatkowe ćwiczenia (podręcznik str. 9, zeszyt ćwiczeń str. 6) dodatkowo uporządkowały materiał. W zeszycie ćwiczeń dzieci pokolorowały tylko 5 kluczowych elementów (patrz polecenie): kredki, długopis, gumka, linijka i plecak. Obok kilka fajnych przykładów. Z ciekawości, drodzy Rodzice, zobaczcie jak pokolorowało obrazki Wasze dziecko – niestety były i takie pokolorowane kilkoma pociągnięciami jednej kredki lub niepokolorowane wcale („zrobię to w domu, teraz się bawię”). I tu po raz kolejny ujawnia się stara prawda. Wszystkie dzieci zdają się mieć zdolności plastyczne. Wszystkie potrafią, ale chęci mają różne. Dzieci z wyćwiczoną rączką chętnie kolorują, bo wiedzą, że „im ładnie wychodzi”, te z mniej sprawną kolorują niechętnie, a mniej ćwiczeń = mniej sprawna rączka. Koło się zamyka. Practice makes perfect (ćwiczenie czyni mistrza), czyż nie?
Gdzie można znaleźć szablon listka do pobrania? Przeglądnęłam wszystkie dodatkowe materiały do Treetops i nie widzę 😀 Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Jest z zeszytu ćwiczeń do Treetops 1 (str 69 w wersji 1, str71 w wersji 1b). To pierwsze wydanie kursu Treetops. Zmieniłam mu tylko obrazki, tak by pasował do słówek wprowadzanych w dziale Autumn w Young/Explore Treetops1.
PolubieniePolubienie