Ostrzeżona lojalnie przez koleżanki, że dzieci są już jedną nogą na wakacjach i je dosłownie roznosi, nie chcą ani pisać, ani rysować, ani śpiewać, ani czytać… Nic nie daje mówienie, że komu nie chce się dziś nic „szkolnego” robić, to niech po cichu pobawi się zabawkami na dywanie. Po pierwsze „cicha zabawa” to oksymoron, każde dziecko wie, że coś takiego podobno istnieje, ale osobiście rzadko lub wcale takowej nie widziało 😉 Druga rzecz, zdaniem wielu dzieci zabawa traci 99.9% swojego powabu, gdy nie ma odpowiedniej widowni – kogoś kto słyszy te niecenzuralne słowa, w kogo można kopnąć klocki zamiast z nich budować. I tak dalej, i tak dalej.
Uzbroiłam się zatem po zęby w pomysły i materiały, żeby jakoś przeżyć. A zatem, bajka – Little Red Riding Hood (Czerwony Kapturek). Znacie, to posłuchajcie…
Grzeczne odsłuchanie bajki i śledzenie tekstu w podręczniku (str. 64-65) przez 45 minut nie wchodziło w rachubę, a zatem zaczęliśmy inaczej. Przede wszystkim: wychodzimy zza tych ławek! Let’s go! Zbieram dzieci w rogu klasy, przy tablicy i wprowadzam głównych bohaterów dramatu.
Są to: Little Red Riding Hood (LRRH), Mum, Grandma, Big Bad Wolf, rysunek drwala (Woodcutter) odwracam i mówię, że Babcia i Kapturek dzisiaj poradzą sobie inaczej. Przy rysunku jednego domku wieszam Kapturka i Mamę, a drugi obrazek z domkiem wieszam po drugiej stronie klasy razem z Babcią.
Potem pakujemy koszyk, który LRRH zaniesie Grandma – pytam jakie rzeczy są dobre, gdy ktoś jest is not very well (kiepsko się czuje). Soup (zupka) jest co prawda super, ale trudno ją zanieść w koszyku jak się jest małą dziewczynką. Ice cream? No, it will melt.
Stanęło na cieście czekoladowym, chlebku, serze i szarlotce. Idziemy! W tym momencie zaczynamy rytmicznie klaskać i w rytmie hip-hopu ruszamy w drogę do Babci:
Let’s go to Grandma!
Chocolate cake! Yum, yum!
Let’s go to Grandma!
See you later! Bye, bye!Let’s go to Grandma!
Bread and cheese! Yum, yum!
Let’s go to Grandma!
See you later! Bye, bye!Let’s go to Grandma!
Apple pie! Yum, yum!
Let’s go to Grandma!
See you later! Bye, bye!
A jak już doszliśmy, to usiedliśmy sobie w klasowym kinie i obejrzeliśmy animowaną historyjkę z podręcznika.
Potem dzieci tłumaczyły na polski kluczowe frazy z historyjki: Oh, Grandma! What big ears you’ve got! (Babciu, ale masz wielkie uszy). All the better to hear you! (Żeby cię lepiej słyszeć) i wprowadziłam kilka nowych części ciała; ears (uszy), eyes (oczy), mouth (usta, buzia), teeth (zęby), tummy (brzuch), których, powiedziałam dzieciom, na poważnie będziemy sie uczyć w drugiej klasie. Dziś tylko mały wstęp. A ponieważ dzieci już zaczynają się wiercić, wstajemy i wskazując na odpowiednie części ciała, w coraz szybszym tempie, śpiewamy następującą piosenkę (melodia Head, sholders, knees and toes):
Tempo przy ostatnim powtórzeniu było naprawdę zakręcone, więc dzieci z ulgą przyjęły wiadomość o trochę spokojniejszym zadaniu: „Połącz kropki od 1-55, narysuj domek, Mamę, drugi domek i Babcię, a na koniec pięknie pokoloruj cały obrazek”. Podrasowany przeze mnie obrazek ze strony kidspot.co.uk – Czerwony Kapturek na nim nie miał kapturka ;-( można pobrać TU-> LRRH dot-by-dot
A oto jak niektóre dzieci poradziły sobie z realizacją tego zadania. (Niektóre Babcie wydają się być strasznie bojowe, Ninja Grandma, nie ma co.)
Dzieci zabrały rysunki do domu, do oceny. Na odwrocie macie Państwo zakreślić odpowiednią opcję:
PS. Część użytych dzisiaj materiałów można znaleźć na stronie British Council/BBC TeachingEnglish.org.uk