My byliśmy w zeszłą środę na pikniku, a dziś wybrali się na niego Bud i Holly. Do koszyka (picnic basket) Bud włożył kanapki (sandwiches) – Yum. I like sandwiches. Holly zaś zapakowała lody – I like ice cream. I w czasie kiedy oboje wkładali coś do picia (orange juice) spryciarz Wiewiór wskoczył szybko do koszyka Quick, quick! In the basket … with the picnic! bo też się chciał załapać na piknikową wyżerkę. Małe elfy ledwo uniosły, a potem z ogromnym trudem dźwigały koszyk z wiktuałami (i Wiewiórem) The basket is very, very heavy (bardzo ciężki). Mimo, że byli bardzo ostrożni (careful) w końcu nie dali rady i koszyk rąbnął o ziemię, a ich oczom ukazał się Squirrel z pojemnikiem z różowymi lodami na głowie. I like picnics! – rzekł niezrażony niczym Wiewiór.

Dzisiaj historyjka The picnic w kilku wersjach: opowiadanej przez nauczyciela przy pomocy kart obrazkowych, opowiadanej przy pomocy pacynek i rekwizytów, słuchana i oglądana na tablicy (slajdy PPT), słuchana i czytana bezgłośnie (silent reading) z jednoczesnym uszeregowywaniem w odpowiedniej kolejności obrazków w zeszycie ćwiczeń (str. 46), a wszystko to, by dzieci przygotować do samodzielnego czytania (historyjka w podręczniku str. 58).
O tym jak żywiołowo dzieci reagują na wszelkie formy parateartralne, zarówno te w formie pacynkowych inscenizacji, jak i te w których same występują, pisałam już wielokrotnie. To właśnie dla tych momentów absolutnej ciszy, w czasie których dzieci chłoną całymi sobą treść historii, ślęczę wieczorami i robię te wszystkie pomoce dydaktyczne. Wczoraj to było jedzenie, drzewo, za którym miał się schować Squirrel oraz, najważniejsze, koszyk, w rozmiarze odpowiednim dla małych pacynek Bud’a i Holly, który będzie tak skonstruowany, że będzie mu się otwierała i zamykała klapa i że zmieści się w nim Squirrel. Dla fanów nocnego origami, tutorial na koszyk poniżej. Można wykonać razem z dziećmi, a potem bawić się we wkładanie i wyjmowanie jedzenia oraz wkładanie tego jedzenia, które się lubi, a wyjmowanie tego, którego się nie lubi. Potem takie fajne pudełko można używać do chowania innych skarbów. Wartością dodaną jest, oczywiście, ćwiczenie małych rączek przy precyzyjnym składaniu tych wszystkich rogów i różków, a dla Rodzica – czytanie po angielsku (choć można się wiele domyślić i z samych obrazków 🙂 ).

Wystarczy zamiast papieru w kwiatki nadrukować dwa arkusze brązowego sztywnego papieru (u mnie to ostatnie kartki z bloku technicznego, te szarawe, które zazwyczaj lądują w koszu) w koszykowy wzór, zrobić pudełko dwa razy, dodać zawiasy i rączki ze sznurka i Viola! picnic basket jak żywy. Niemal identyczny, co dzieci od razu zauważają, jak ten w podręczniku. A wszystko to by uatrakcyjnić naukę nowego czasownika like (lubić), którym szczegółowo zajmiemy się jutro, oraz utrwalić trzy z ośmiu nowo poznanych słówek związanych z jedzeniem. Warto się tak męczyć? Pewnie, że warto. Po takim pokazie nawet samodzielne czytanie w języku obcym jest cokolwiek łatwiejsze.

Dzisiejsze zadanie domowe w klasach 1a i 1b znajduje się na dodatkowej karcie pracy: dzieci przygotowują się do jutrzejszej gry w Bingo (rysują po cztery wybrane słówka dotyczące jedzenia na trzech planszach) oraz zastanawiają się jaki jest ostatni element wzoru. 1 c robiła to zadanie w zeszły czwartek.