Tak właściwie to dzisiejszy temat lekcji powinien brzmieć I like pizza and ice cream, bo to nie jabłka, ale pizza i lody we wszystkich klasach bezapelacyjnie wygrały na najulubieńsze rzeczy do jedzenia.
Najpierw jednak sprawdziliśmy zadanie domowe, w tym oczywiście rozegraliśmy trzy partyjki Bingo. Dzieci były trochę znudzone graniem w Bingo, więc żeby je trochę zmobilizować do uważnego słuchania, rozpoznawania słówek i ich skreślania, po pierwszej turze zwycięzca/czyni dostali naklejkę BINGO WINNER i od razu temperatura rozgrywek się podniosła. Tak cieszył się ze zwycięstwa Filip z 1a w otoczeniu fanek 😉
W każdej klasie nagle dzieci zapragnęły rewanżu, więc umówiliśmy się, że w domu przygotują nową kartę do grania: narysują cztery tabelki 2×2 (4 pola) i narysują tam po cztery rzeczy do jedzenia. Dziś do stałego zestawu (apples, bananas, sandwiches, pizza, cheese, ice cream, orange juice, water, strawberries) dołożyliśmy jeszcze czekoladę (chocolate). Jeżeli ktoś z Państwa chce to może wydrukowac dziecku gotowy szablon (do pobrania TU–> Bingo 2×2) i tylko poprosić dziecko o jego uzupełnienie rysunkami.
Po tak pasjonujących zawodach trochę się odprężyliśmy śpiewając The Food Song. Następnie rozdałam kilkorgu dzieciom karty obrazkowe i poprosiłam, by je dopasowały do kart wyrazowych, które widziały na tablicy. Ten zestaw był mi potrzebny, bo w następnych ćwiczeniach dzieciom był potrzebny zapis nowych wyrazów. A następnie po kolei wyjmowałam z worka rzeczy do jedzenia (Ach ten zapach pizzy i świeżej bułeczki…) i dzieci mówiły Yum! (pycha) jeśli coś lubią. Wyszło z tego, że lubią wszystko. (Ach gdybyśmy tylko mogli, my Rodzice, żywić ich pizzą, kanapkami, lodami, serem i bananami to nie byłoby grymaszenia przy jedzeniu, prawda? 😉 ) W takim razie naturalne jest pytanie, co się lubi najbardziej (What do you like best?). Wyjaśniłam im, że ze wszystkich rzeczy na stole I like bananas and cheese, a największą miłością darzę czekoladę (I love chocolate. Yum!). A co lubi Bud, Holly i Squirrel? I tak oto doszliśmy do ćwiczenia, które okazało się niesamowicie trudne dla dzieci. Zazwyczaj jest tak, że coś mają usłyszeć na nagraniu, rozpoznać i zakreślić, a tu nagle ja im mówię, że Bud wymieni trzy rzeczy do jedzenia, które lubi, ale na obrazku znajduje sie tylko jedna z nich i to ją właśnie mają otoczyć kółkiem. Ale że co: trzy słowa słyszę, jedno zakreślam??? NIE ROZUMIEM!!! Taka była początkowa reakcja dzieci, ale po kilku przykładach i trzech odsłuchach nagrania jakoś daliśmy radę.

Wracamy do tego co lubimy. Mając na tablicy karty wyrazowe i obrazkowe stawiam kreski przy dwóch najbardziej lubianych przeze mnie produktach (ser i czekolada) i modeluję zdanie: I like cheese and chocolate, a na stole kładę te dwa produkty na osobnych talerzykach. Proszę jedno, a potem kolejne dziecko żeby podeszło do tablicy i powiedziało mi jakie dwie rzeczy lubią najbardziej i przy tych też stawiam kreski. W związku z tym, że na tym etapie każdy już chce przyjść do tablicy mówię im, że zanim to zrobią muszą w zadaniu 2 (podręcznik str. 59) narysować te właśnie rzeczy na talerzykach i uzupełnić zdanie I like … and … . Mój własny przykład zostawiam na tablicy.
W każdej klasie znalazła się grupka dzieci, które zamiast sprawdzić pisownię wyrazów w podręczniku dwie strony wcześniej, w wielkim skupieniu, na kolanach, literka po literce przepisywały wyrazy z kart wyrazowych na tablicy. Takie poświęcenie w imię nauki języka! 😉 [Gdy piszę te słowa w TV leci reklama towarzystwa ubezpieczeniowego, a w niej lektor właśnie czyta tekst: „Dziecko nie wybiera prostych i utartych szlaków …”. Bardzo a propos.]
I po przeczytaniu wszystkich napisanych przez dzieci zdań wyszło nam, że najwięcej głosów przyznano pizzy i lodom, a w jednej klasie bliskie podium były też truskawki i czekolada. Ale jeśli ktos mysli, że skoro dzieci miały okazje tyle razy dzis usłyszeć słowo pizza to już każde z nich pamięta, że to „picca”, a nie „pizza” (wymawiane, tak jak się pisze), to jest w dużym błędzie. Tak szybko to w wielu przypadkach nie idzie.
Zadanie domowe to ćwiczenie 1 i 2 w zeszycie ćwiczeń, str. 46, ale sporo z dzieci już je zrobiła. Często zostawiam dzieciom 2-3 minuty na koniec lekcji i pozostawiam wybór: możecie zacząć jeść śniadanie, iść do toalety, odpocząć, pobawić się na dywanie, albo zrobić zadanie domowe – i zawsze jest duża grupka dzieci, która woli to ostatnie, nawet kosztem przerwy. Serio. Dowód poniżej:
Inne zaś pakują się i śpiewają Tidy up song dosłownie po każdym ćwiczeniu, nawet w 10 minucie lekcji. Zawsze mnie to bawi, ale dzisiaj i ja miałam ochotę jak najszybciej „zwiewać z budy”, ponieważ lekcja toczyła się równolegle do innych (licznych i męczących) wydarzeń: co i rusz ktoś wchodził do klasy i o coś pytał; dzieci w czasie lekcji dwójkami wychodziły na fluoryzację zębów; te co akurat nie szły co chwilę przerywały mi w pół zdania i pytały, kiedy ich kolej, kogoś bolała głowa, ktoś rozciął palec o kartkę i domagał się plastra… Jak tu się skupić? Jak pracować w takim (chciałoby się rzec „wariatkowie,” ale nauczycielowi nie wypada) chaosie? Nic dziwnego, że niektórzy wykorzystują na pracę … przerwę, która jak się okazuje jest najspokojniejszym fragmentem lekcji 😉