Słowo daję, moje zmorzone grypą dziecko ma chyba jakiś detektor: ilekroć zbliżam się na bliżej niż jeden metr do komputera to od razu słyszę „Mamo, pić!”, „Mamo, jestem głodny”, „Mamo, nudzę się”. No, ale do domu przyszedł mój pielęgniarski zmiennik, więc jest nadzieja, że ten wpis jednak powstanie.
Przed świętami wraz z Bud’em i Holly udaliśmy się do sklepu z zabawkami (a toy shop) i rozejrzeliśmy się, co tam jest do kupienia. Teraz zaś nauczyliśmy się liczyć dziesiątkami i potrafimy już powiedzieć co ile kosztuje oraz przeliczyć pieniądze, które mamy w kieszeni.
Czytaj dalej →