Oj, powroty do pracy po ponad dwóch tygodniach „laby” zawsze bolą. Dzieciom też pewnie było niełatwo dziś wstać z łóżka, szczególnie jeśli szły do szkoły na ósmą. No, ale na pocieszenie mamy myśl, że za trochę ponad miesiąc znowu wolne – dwa tygodnie FERII!!! Do tego czasu poznamy i zrobimy dużo fajnych rzeczy. Tak jak dzisiaj, o ubraniach.
Zestaw nowych słówek na dziś: hat |hat| (kapelusz, czapka), coat |kəʊt| (płaszcz, kurtka), jumper (sweter), trousers |ˈtraʊzəz| (spodnie), skirt |skəːt| (spódniczka), T-shirt |ti: ʃəːt| (koszulka, bluzka), shoes |ʃuːz| (buty), socks |sɒks| (skarpetki), scarf |skɑːf|(szalik). Słowa czapka i szalik pojawiły się już przy okazji lekcji o zimie, ale niepowtarzane już zdążyły „wylecieć” z głowy. Najwięcej kłopotów z wymową przysporzył wyraz spodnie (okazał się strasznym łamańcem językowym).
Wyrazów było sporo więc nie tylko oglądaliśmy i nazywaliśmy elementy na kartach obrazkowych, ale także wskazywaliśmy na ubrania, które mieliśmy na sobie oraz udawaliśmy, że wkładamy dany element ubrania (ten sam trik zastosowaliśmy śpiewając piosenkę Clothes Song). W piosence pojawia sie fraza czasownikowa put on (wkładać, nakładać na siebie), którą wprowadziłam przy pomocy książeczki pt. Ready or not, Mr Croc? Ten fragment lekcji po raz kolejny potwierdził moją teorię, że dzieci wprost uwielbiają jak się im czyta, czy to w języku ojczystym czy obcym, pod warunkiem, oczywiście, że historia jest zajmująca oraz, że z techniki storytelling (storyreading) nie próbujemy na siłę „wycisnąć” za dużo pedagogicznego soku (czytaj: efektów kształcenia). A zatem żadnego wprowadzania nowego słownictwa, żadnych ćwiczeń językowych. Ot, czysta przyjemność ze zrozumienia śmiesznej historyjki, oglądania ruchomych obrazków i obcowania z autentycznym językiem. W książeczkach Jo Lodge najfajniejszy jest moment dochodzenia do ostatniej strony, z której Pan Kłap (pod taką nazwą funkcjonuje w polskich tłumaczeniach) dosłownie wyskakuje (dzięki ilustracjom 3D) szczerząc zębiska Grrrr! Język książek nie wymaga tłumaczenia na język ojczysty, ponieważ opiera się często na powtarzaniu tej samej kluczowej frazy (Ready or not, Mr Croc? Not, yet. I’m putting on my (read coat/ yellow jumper etc.), która „tłumaczy się sama” poprzez ilustracje (podstawowe barwy, gruby kontur) oraz kontekst. I właśnie o to chodzi w technice nauczania storytelling/storyreading: o ekspozycję na naturalny, nieuproszczony, autentyczny język i zmuszenie dziecka do tego, by się „zanurzyło” (immersed) i ogarnęło o co w tej całej historyjce chodzi. Trochę to przypomina naukę pływania metodą sink or swim: wrzucona/y na głęboką wodę albo zaczniesz pływać albo utoniesz. Dlaczego takie „zanurzanie” jest tak bardzo ważne wyjaśnia m.in. Mateusz Grzesiak (popularny ostatnio personal coach, który, co ważne! deklaruje znajomość ośmiu języków obcych), w podlinkowanym jakiś czas temu przez panią dyrektor ZS28 fejsbukowym filmiku. (Tak na marginesie, 1c miała dziś mały „obsuw” czasowy na polskim, więc książeczkę przeczytamy jutro, na rozgrzewkę).
A wisienką na torcie dzisiejszej lekcji było granie w parach w Clothes Dominoes. To, które jest dołączone do książki nauczyciela Treetops 1 nie podobało mi się, bo raz, że czarno białe; dwa, dzieci miały je same wyciąć (10 minut z lekcji jak nic!), trzy, że bardzo trudno tak grać, by się ładnie początek spotkał z końcem, o co chyba chodzi w dominie. Tak więc opracowałam własną planszę i jeśli chcecie Państwo pograć z dziećmi można kartę pobrać TU -> Clothes dominoes i wydrukować na sztywnej kartce. Jedna uwaga: wykładając kartę na stół należy po angielsku nazwać ciuchy na obrazku, no w każdym razie byłoby fajnie gdyby chociaż dzieci to robiły, jeśli Państwo nie znacie angielskiego. Jeśli zapomnimy słówka, można sprawdzić w podręczniku na str. 30. Domyślając się, że x-boxy, playstation i inne tabletowe Minecraft’y i Angry Birds wykosiły już poczciwe gry znane mi z dzieciństwa – warcaby, chińczyka, domino etc., najpierw z jednym uczniem pokazałam jak się gra w poczciwe domino. Kart było mniej niż w zestawie uczniowskim, ale za to były na tyle duże, by każdy w klasie mógł je zobaczyć. Dla nauczycieli, którzy zaglądają na moją stronę szablon TU -> Clothes dominoes BIG. Potem z graniem nie było już (zasadniczo) problemów, za to przypomnieć sobie te wszystkie nowe słówka było dużym wyzwaniem. No, ale o to przecież chodzi: o wyzwanie! Oraz o ćwiczenie w atrakcyjny dla dzieci sposób.
Dzisiejsze zadanie domowe jest prościutkie: narysuj w co jesteś dzisiaj ubrany. Rysunek przyda nam się jutro na rozgrzewkę.
1b pracowała dziś w takim tempie, że zdążyliśmy jeszcze zacząć ćwiczenie w zeszycie ćwiczeń (str. 25: pokoloruj, zakreśl właściwe słowo, napisz po śladzie); chętni mogą je dokończyć w domu.