Zeszły tydzień był i dla moich trzecioklasistów bardzo intensywny: napisaliśmy sprawdzian z rozdziału 1, zorganizowaliśmy turniej rycerski, a potem odwiedziliśmy dwa zamki, jeden z kartonu, a drugi w Warwick.
Wielokrotnie (np. TU) już opisywałam jak się u mnie odbywają sprawdziany. W skrócie: najpierw przez pół lekcji solidnie się do nich przygotowujemy, robimy powtórkę całego materiału (zwykle przy pomocy animowanych slajdów w PPT), a potem zazwyczaj robimy jeszcze kilka ćwiczeń, które mają dzieci przygotować do konkretnego typu zadań testowych: słuchanie i kolorowanie/dopasowywanie, czytanie i dopasowywanie, podpisywanie, uzupełnianie zdań itd.
Na koniec tej części lekcji muszę mieć jasność czy każdy uczeń w klasie wie co za chwilę będzie musiał zrobić. Potem jeszcze raz pokazuję mój slajd z zasadami, które obowiązują na sprawdzianie, nastawiam klepsydrę i ding-dong! zaczynamy. Po max. 10 minutach jest po wszystkim. Ja zbieram kartki, a z głośników słychać brawa.
Po sprawdzianie kilkoro śmiałków przystąpiło do Turnieju Rycerskiego (Knight’s Challenge) i dostało pierwszą gwiazdkę uprawniającą do stania się rycerzem/rycerką. Ponieważ to nasz „pierwszy raz” w każdej klasie był tylko jeden lub dwoje śmiałków, ale reszta klasy widząc, że to żadna filozofia zadeklarowała się, że spróbują na kolejnej. Jeśli nie zapomnieli (bo jednak trochę przygotować się do wyzwań trzeba) to na kolejnej lekcji odbyliśmy rundę drugą turnieju.
Zasadniczą treścią naszej drugiej lekcji w zeszłym tygodniu były zamki w Wielkiej Brytanii (Castles in Britain) czyli ponownie to „co króliki lubią najbardziej”: lekcje kulturowe. (Taka mała pociecha z braku Halloween.) Zanim poczytaliśmy i posłuchaliśmy tego, co na swoim plakacie z opisem zamku w Warwick napisał Sunil posadziłam dzieciaki na dywanie i pokazałam moją książkę „Życie na zamku” (Wyd. Olesiejuk). Z pozoru jest to zwykła duża książka, ale pozory mylą, bo już po chwili, jak „wyciągam” pytaniami (eliciting) od dzieci pierwsze kluczowe słówka – bridge (most) i portcullis (opuszczona krata w zamku) to się okazuje, że z okładki ksiązki opuszcza się most, a wrota się podnoszą. A kiedy tak się dzieje, to za każdym razem, rok w rok, z dziecięcych piersi wydobywa się westchnienie wow! Jeszcze większe wow! się rozlegnie jak płaska książka zmieni się w okrągły zamek.
Ja się tylko uśmiecham i drążę temat dalej. Poszerzam słownictwo o a moat (fosa), towers (wieże), pytam o materiały, z których budowano zamki (nawiązanie do lekcji Materials z zeszłego roku; powtarzamy wood i metal, dodaję stone – kamień i bricks – cegły). Zresztą nie trzeba wiele mówić, bo wielbiciele Minecraft’a znają wszystkie te słowa, a za chwilę, jak magicznie przemienię książkę w trójwymiarowy zamek to będą mogli się popisać znajomością i innych terminów: topór, łuk, strzały, miecz, tarcza, hełm, skrzynia, kominek, pochodnia, zbroja, zbrojownia… Impressive! (A mówią, że gry komputerowe ogłupiają dzieci…) A gdy reszta klasy doda to, czego się nauczyła w zeszłym roku – kuchnia, sypialnia, lampa, schody itd. – to część wstępna lekcji zrobi się sama.
Po wysłuchaniu Sunil’a i sprawdzeniu czy dzieci zrozumiały o czym jest tekst, użyliśmy kilku nowych słówek w zdaniach (zeszyt ćwiczeń zad. 1 str. 13), a potem w czterech prostych zdaniach każde dziecko opisało wybrany przez siebie zamek w Polsce. Bezapelacyjnie wygrał Wawel i Malbork, ale niektóre dzieciaki wolały narysować i opisać zamek, który sobie wymyśliły. Można i tak.