Jak słucham, że sześciolatki nie nadają się do szkoły i powinny jak najdłużej układać klocki w przedszkolu (no bo przecież tam nie ma zapewne żadnej „poważnej nauki”, czyż nie? 😉) to mnie krew jasna zalewa. No bo u mnie jakoś 96% daje sobie super radę, co czarno na białym obrazują wyniki naszego wczorajszego/dzisiejszego testu (słownictwo z roz. 3: członkowie rodziny i pomieszczenia w domu):
- 34 uczniów: 10-8 punktów/10
- 8 uczniów: 7-5 punktów/10
- 1 uczeń 3 p., 1 uczeń 2 p./10
- (3 nieobecnych)
Próba statystyczna mała, wyniki nie dają się generalizować na całą populację oraz, co najważniejsze, nie można porównywać uczenia się języka obcego nowożytnego do wielorakich apektów obszarów nauki objętej EDUKACJĄ WCZESNOSZKOLNĄ. U mnie na lekcjach to przecież tylko powtarzanie chórem ośmiu słówek na krzyż, śpiewanie pioseneczek, kolorowanie, a w porywach (jak to miało miejsce na teście) „super trudne” zadania typu łączenie kreską jednego obrazka z drugim i postawienie cyferki od 1-5 przy odpowiednim obrazku. Piece of cake, bułka z masłem. To i sześciolatek da radę zrobić. Ej, co ja piszę! Przecież w założeniu, do 2017 r. nauką języka obcego mają być objęte wszystkie dzieci korzystające z wychowania przedszkolnego, czyli i trzylatek w opinii MEN jest na to gotowy. Co innego takie siedzenie w ławce i kaligrafowanie z mozołem literek czy liczenie w zakresie do 100. To stanowczo za trudne dla maluchów. No i ta straszna szkoła ze strasznymi nauczycielkami … Nie, nie, plastrów na buziach nie będziemy wspominać!
Jak kogoś 96% wyników bardzo dobrych i drobrych z języka obcego w kl. 1 nie przekonuje, to dodam jeszcze (a nuż pani Minister zajrzy na tę stronę 😉), że gdybym miała w klasie 15-ścioro, a nie 22-25 uczniów to i ta dwójka, która „jeszcze ćwiczy” czyli po naszemu nie zaliczyła testu na ocenę pozytywną, dawałaby radę. Dlaczego? Bo mając mniej dzieci w klasie miałabym szansę do każdego z nich podejść i pomóc nie pięć razy na lekcji, ale dziesięć. Te poniżej progu na ocenę dostateczną to nie są głupie dzieciaki, ale mają deficyty koncentracji i bez „pańskiego oka” co je trochę podtuczy „trochę mniej dają radę”. Jeśli zaś zmniejszenie liczebności klas nie jest możliwe to, dear Ministerial Santa, plase give me (jak obiecywałeś) choć jednego asystenta-nauczyciela w klasach z więcej niż dwojgiem dzieci z orzeczeniami. Nie musi znać angielskiego – niech siedzi i pomaga znaleźć w plecaku podręcznik i go otworzyć na właściwej stronie. Tylko tyle.
Szczegółowo testu nie będę opisywać, bo był bardzo typowy. Przez poprzednie dwie lekcje wielokrotnie powtarzaliśmy nie tylko materiał, ale i typy zadań z jakimi spotkają się dzieci. Zadanie typu „Listen and number” (posłuchaj i ponumeruj) robiliśmy w wersji naklejania cyferek na tablicę,
pisania magicznym palcem (cyferka „magicznie” ukazywała się napisana na tablicy ze slajdem w PPT), albo po prostu pisania w powietrzu.
Zadanie drugie czyli „Listen and match” (posłuchaj i dopasuj) wyglądało podobnie: rysowaliśmy kreski pomiędzy kartami obrazkowymi zawieszonymi na tablicy (dzieci słuchały nagrania, potem mnie, potem „dyktowały” jedno drugiemu), a następnie znowu magicznie na tablicy multimedialnej:
Potem dla odmiany zagraliśmy sobie w parach w The House Door Game. Kartę pracy do wykonania tej gry można było znaleźć w poprzednim Treetops 1. Ponieważ 6-latki jeszcze nie czytają w języku obcym (w ogóle unikam na razie wprowadzania wersji pisanej nowego słownictwa) zaadaptowałam ją umieszczając na drzwiach symbole pomieszczeń. Więcej o tej grze we wpisie z poprzedniego roku.
Jak ktoś chce pograć z dzieckiem czy uczniami to zmieniony szablon z drzwiami można pobrać TU–> Treetops house game 2. Ja przyniosłam na lekcje gotowe 12 domków, bo nie miałam czasu na ich robienie z dziećmi w klasie (zależało mi na na graniu czyli zadawaniu pytań „Where is … (Dad)?” i odpowiadaniu np. „In the living room.”, a nie na pracach plastycznych), ale potem dzieciom, którym się gra spodobała, rozdałam szablony z grą żeby ją sobie zrobiły w domu i zagrały jeszcze raz. Rodzicom zostawiłam krótką instrukcję w e-dzienniku i filmik na naszej bliźniaczej Facebook’owej stronie.
A po teście, jako nagroda za trud, ukochane przez dzieci Minionki! Tym razem w postaci pacynek na palce towarzyszące piosence The Finger Family. Szczegóły tego zadania i materiały w poście My Family z zeszłego roku. Klip wideo z którego korzystałam w zeszłym roku niestety nie jest już dostępny, ale za to na YouTube są dwie inne wersje TU i TU. Dzidziuś ze zwykłej wersji piosenki The Finger Family, który wzbudził mega entuzjazm, pochodzi z tego klipu.
Zadanie domowe na ostatni dzień ferii (jako rozgrzewka przed nowym semestrem) to wykonać plakat z podobiznami najbliższej rodziny (mum, dad, grandma, grandpa, sister, brother). Jeśli karta pracy się zgubi to można ją pobrać TU–> Poster 2_Family. Instrukcja na odwrocie karty i w e-dziennku.
Pozdrawiam. Enjoy your winter holidays!