Według założeń Young Treetops dzieciaki w czwartym roku kursu sporo piszą i czytają, piosenek jest znacznie mniej, zaś gramatyka jest bardziej rozbudowana (=więcej konstrukcji do opanowania w każdym rozdziale). W efekcie, jeśli nic z tym nie zrobimy, to niestety dzieciaki odbierają taką naukę jako mniejszy fun i ich motywacja spada. Trochę się więc musiałam ostatnio nagimnastykować, żeby sprytnie ukryć ćwiczenia gramatyczne, a pisanie zamienić w coś sensownego i child-friendly.
Lekcja 6 w rozdziale 1 nosi tytuł We are fantasy characters i w skrócie chodzi w niej o to, że bohaterowie kursu poprzebierali się za różne postaci, a my mamy zgadnąć kto jest kim. Znowu zatem powinniśmy wałkować zdania w stylu: Is she a witch? No, she isn’t. She’s a princess. Przez krótki moment zadziała pewnie zwykłe zaciekawienie „O co tym razem chodzi w tym ćwiczeniu?”. Można pogadać naokoło zdjęcia w podręczniku, zaprząc do roboty potencjał tablicy interaktywnej, zrobić jakieś ćwiczenie na niej, ponaklejać coś analogowo, itd.
Można też oczywiście zrobić ćwiczenie z podręcznika (u mnie w wersji minimalizującej przepisywanie czyli skupiamy się na kluczowej konstrukcji gramatycznej – tylko ta jest wpisywana na kartce, która potem zostanie wklejona do zeszytu (wklejka TU–> yt3_ex2_p13). No ale po tym wszystkim trzeba dzieciakom dać trochę odetchnąć, pozwolić w jakimś ćwiczeniu zaaplikować zdobytą wiedzę w miarę naturalnej sytuacji komunikatywnej. A skoro słuchanie już było, mówienie też – zob. zabawa w zgadywanie z pluszakami i Lego, a zatem teraz padło na pisanie. Na odwrocie karty z dodatkowymi ćwiczeniami (extension exercises) umieściłam ramkę na portret ulubionej postaci ze świata fantazji oraz dwie linie przeznaczone na jej opis. Trzeba jak zwykle pokazać dzieciakom model, żeby je trochę zainspirować, ale odradzam umieszczanie „wzoru” na tablicy, bo jeśli ulegniecie prośbom dzieci „Pani powiesi swoje rysunki”, to będziecie tak jak ja mieć istny wysyp Pikatchu i Edermanów :-). Przy okazji widzimy jak się zmieniają mody dziecięce. W zeszłym roku królowały Minionki, w tym roku jest szał na Minecrafta, Pokemony oraz Pluszaki-Świeżaki z Biedronki.
W ćwiczeniach, w czasie których dzieci językowo improwizują trzeba być oczywiście przygotowanym na rozmowy w stylu „Psze Pani, a jak są Wodogrzmoty Małe po angielsku?” W duchu: „O kurka? Disney Channel… jak to szło???? Mam!” A na głos: „Wodogrzmoty Małe? Gravity Falls. I’ll write it for you, Gabrysiu, on the board.” Jak się nie ma, tak jak ja, dziecka w wieku wczesnoszkolnym to niestety trzeba troszkę poszperać w necie i poznajdować tytuły obecnych hitów kinowych (the Secret Life of Pets, Storks) oraz telewizyjnych, no i evergreen’ów w stylu Barbie, Minecraftu czy kucyków Pony. Lista, którą generujemy z dzieciakami rośnie w miarę upływu lekcji. A pod koniec dostajemy jedną stronę beznamiętnie wypełnionych ćwiczeń gramatycznych oraz bardziej kreatywne, spersonalizowane zadanie na odwrocie:
Osią następnej lekcji jest pisanie blog’a. Wiem, że technologicznie dzieciaki wydają się być bardzo zaawansowane, bo sprawnie obsługuja komórki, tablety i komputery; jeden z nich wiem, że ma nawet kanał na YouTubie i zamęcza kolegów o lajki pod filmikami, na których streaminguje (strumieniuje) gry, w które gra, ale z tego co wiem bloga jeszcze nikt nie pisze – to był nasz pierwszy raz. Na razie napisaliśmy szkic na papierze. Kolejne odcinki być może napiszemy „na kompie” i umieścimy na prawdziwym blogu. Muszę popytać wychowawczynie jak u dzieci z pisaniem na klawiaturze. Jeśli OK, to może w kolejnym rozdziale skorelujemy zajęcia komputerowe z angielskim.
A póki co zadbałam, aby zadanie choć trochę wyglądało realistycznie, bo pisanie bloga w zeszycie (jak chce podręcznik) to ściema totalna. Wklejka miała zatem przynajmniej wygląd strony internetowej, a mój nauczycielski przykład wykorzystywał prawdziwe zdjęcia i dane realnej osoby (choć akurat nigdy mi nie przyszło do głowy zapytać Dolores jaka jest jej ulubiona fikcyjna postać i tę Śnieżkę wymyśliłam😉).
A wszystko po to, by dzieciom „chciało się chcieć”. No bo niestety każdy przypadek dziecka które odmawia współpracy odbieram jako osobistą porażkę. Nawet jeśli osiemdziesięcioro napisze, a dwójka nie, to i tak mi szkoda.
Poniżej kilka losowo wybranych przykładów z jednej klasy. Jak widać, dzieci choć znają regułę to jednak nadal mylą his/her, she/he, a poza tym mają największe problemy z małymi i wielkimi literami (nie pamiętają o nich ani na angielskim ani na polskim), czasami „zjadają” litery lub (gdy bardzo ściśle trzymają się modelu z podręcznika) całe linijki tekstu. Na temat estetyki pisma nie chcę się wypowiadać, bo mam wrażenie, że niektóre dzieci są staranne z natury, inne zaś chyba im więcej nad tym pracują, tym mniej im wychodzi.
Masz świetne pomysły! Ja jestem dopiero na początku drogi – mój drugi rok nauczania. Też pracuję z serią young treetops – mam pytanie: skąd zamawiałaś karty obrazkowe? Ja zamawiałam na edugaleria ale nie mam wszystkich obrazków, z niektórych działów są wszystkie, a z niektórych tylko kilka… A ponadto: czy korzystasz z itools? Zastanawiam się, czy warto kupić 🙂 Pozdrawiam!
PolubieniePolubienie