W zeszłym tygodniu żegnaliśmy się z rozdziałem 5 i zabawkami, a w tym tygodniu przywitaliśmy nowy zestaw słówek – jedzonko.
Podsumowując materiał z rozdziału 5 najpierw odśpiewaliśmy jego leitmotiv: Sing-la-la-la, tym razem w wersji sing about what you see czyli kilkoro dzieci w odpowiednich momentach piosenki podnosi gadżety ilustrujące słownictwo z piosenki, a my śpiewamy o tym co widzimy. Niestety zarówno „pokazywacze” jak i śpiewający tak byli tymi gadżetami zafascynowani, że z wrażenia zapomnieli o śpiewaniu 😕.
Potem poszliśmy z Holly i Budem oraz ich przyjaciółmi na strych i nauczyliśmy się nowej piosenki o tym, co można robić kiedy pada deszcz i nie można wyjść na dwór się pobawić (Let’s play). Słowa piosenki zilustrowałam prostym PPT videoke (do pobrania TU -> Letsplay_PPT), które to znacząco przyspieszyło proces uczenia się tekstu na pamięć. W ten sposób starczyło nam czasu na ponowne granie w Toys Snake and Ladders oraz zastanowienie się cóż tam umieszczę w mojej skrzyni na zabawki (zeszyt ćwiczeń str. 40).

Ćwiczenia typu „narysuj zabawki, które najbardziej lubisz” (zeszt ćwiczeń str. 40) mogą potencjalnie generować słówka spoza rozdziału (pluszak, klocki lego, robot, etc.), a nam oczywiście chodzi o ponowne aktywizowanie tych, których się obecnie uczymy. Stąd w przygotowaniu do zadania domowego pojawiło się precyzyjne wyjaśnienie o co w nim chodzi (wybierz spośród tych, które są tu wymienione, zaznacz ✓ i narysuj) oraz pokazanie przykładowego jego wykonania.
Omawiając na następnej lekcji zadanie domowe na moje pytanie „What’s in your toy box?” dzieci miały okazję po raz kolejny w naturalnym kontekście użyć konstrukcji „I’ve got …” (mam), co z kolei doprowadziło nas do pisania (zeszyt ćwiczeń str. 41).
W powtórce i podsumowaniu materiału z rozdziału 5 (Round up 5) najtrudniejsze okazało się, tak jak przewidywałam, zadanie z podręcznika (zad. 1, str. 45), w którym nie tylko pojawiają się nazwy zabawek, ale także kolory i cyfry 5-10. Na tablicy najpierw odtworzyliśmy wygląd strony 45 z podręcznika, ustawiliśmy cyfry i kolory w odpowiedniej kolejności, a potem prześledziliśmy po plątaninie linii, która cyfra łączy się z którym z kolorów. Następnie wycięliśmy żetony przedstawiające zabawki i położyliśmy je na ławce. Dla dzieci jednak ogromnie mylące jest to, że nic w tym zadaniu nie jest „według kolejności”.
Nagranie co prawda rozpoczyna się od seven yellow guitars, ale zaraz potem słyszymy five green teddy bears, a nie ten pink cars, jakby się można było spodziewać. Dzieciaki więc nie tylko gubiły się szukając cyferek (bo wiele z nich nadal musi mechanicznie odliczyć od 1-6, żeby odpowiedzieć sobie na pytanie jaka cyferka jest np. po 5, jak po 6 nie następuje 7 to już nic nie rozumieją), gubiły się też śledząc palcem od cyferek do kolorów, ale też oczywiście nie mogły nadążyć z kładzeniem na kartkę żetonów. Tak wiec po dwóch odsłuchach przeszliśmy na „tryb ręczny” czyli za nagranie robiłam ja, zwalniając w kluczowych momentach, prowadząc palec po krętych liniach i zachęcając tych, którym jednak udało się coś tam wysłyszeć, żeby pomogli odtworzyć odpowiednią wersję.
Ufff! Tak się przy tym zmachaliśmy, że zupełnym marnotrawstwem byłoby wyrzucenie do kosza niepotrzebnych już żetonów. Postanowiłam je więc wykorzystać do książeczek My Toys Book (zad. 3 w podręczniku, str. 45). Czasu już nie mieliśmy za dużo, więc dzień wcześniej poskładałam kartki w format książeczki (jak składa się one-page-book TU), ustaliliśmy co należy zrobić (napisać cyferkę, nakleić żeton, zdecydować w jakim kolorze będzie dany zestaw zabawek, np. five green teddy bears, i ile w związku z tym trzeba jeszcze tych misiów dorysować (5-1=4). I w czasie kiedy dzieciaki zmagały się z tym książeczkowym zadaniem ja przepytywałam dzieciaki indywidualnie ze znajomości słówek z roz. 4-6 mając jak zwykle kartkę z różnymi kluczowymi elementami do nazywania, określania kolorów i liczenia do pomocy. Przy okazji mogłam trochę interweniować jak się dzieciakom matematyka w książeczce rozlazła i po 5 następowała dziesiątka, zabawki zaczynały kolorować na wszystkie możliwe kolory albo wcale i tak dalej.
A na kolejnej lekcji stwierdziliśmy, że po tak intensywnej zabawie przyszedł czas, by coś nareszcie przekąsić. Żeby znowu nie zaczynać od zadania „posłuchaj i wskaż na obrazku w podręczniku”, bo po pięciu rozdziałach i pięciu zadaniach tego typu mogło już powiać w klasie nudą, przyniosłam śniadaniówkę (a lunch box) i wyjmując marchewki, soczek, ciasteczka, kanapki, itd. nazywałam je, a dzieciaki powtarzały za mną. Przez moment tylko otworzyliśmy książkę i porównywaliśmy co było w mojej śniadaniówce, a co w niej pakują Holly i Bud. To nas doprowadziło do tekstu, który pojawia się w rytmiczance (chant) na str. 46:
I’ve got sandwiches. I’ve got cheese.
In my lunch box, in my lunch box.
I’ve got cakes. I’ve got carrots.
In my lunch box, in my lunch box.
I’ve got grapes. I’ve got carrots.
In my lunch box, in my lunch box.
I’ve got orange juice . I’ve got water.
In my lunch box, in my lunch box.
Tekst rytmiczanki zbudowaliśmy przestawiając obrazki na tablicy, tak by były w odpowiedniej kolejności. Potem znowu je przemieszaliśmy, bo do obrazków dołożyliśmy karty wyrazowe, które nauczyliśmy się czytać. Szybki skok do zeszytu ćwiczeń (str. 44: „napisz po śladzie i dopasuj”). W ten oto sposób jako tako przygotowaliśmy się do pierwszej odsłony gry Snap (jak grać opisałam TU), do której będziemy wracać kilka razy w tym rozdziale. Piosenkę Munch, munch zostawiłam sobie na kolejną lekcję, bo nie starczyło nam już na nią czasu.

Do śniadaniówek oczywiście będziemy przez najbliższe trzy tygodnie bardzo często zaglądać, ale ja niestety muszę swoją ponownie zapełnić, bo mi kilka małych ptaszków z 1d wszystko wyjadło…