Znowu wpis 3w1. Sorry. Nadmiar dni wolnych wybija z pisarskiego rytmu😉. W zeszłym tygodniu zamknęliśmy temat sypialni, a w tym korzystając ze słonecznej pogody wyszliśmy na dwór się pobawić.
W ramach powtórki przygotowałam ponad 30 slajdów, a na nich nie tylko wersje karaoke naszych rozdziałowych rytmiczanek i piosenek (Messy bedroom i In, on, under), ale przede wszystkim animacje do pytań o położenie. Pytałam Where’s the (car)? i wybierałam któreś dziecko do odpowiedzi, następnie samochodzik wędrował, dajmy na to pod dywan, i po udzieleniu odpowiedzi kolejny slajd pokazywał napisaną w formie zdania odpowiedź.
Pod koniec tej serii jeszcze raz wróciliśmy do struktur There’s … There are… i zastanowiliśmy się kiedy używamy którą. Potem przy pomocy liczenia tego co w klasie (How many lamps? Eight.) zastanawialiśmy się czy powiemy There’s eight lamps czy też There are eight lamps.
Potem (z większym lub mniejszym powodzeniem) odszukaliśmy nasze żetony z cyferkami i zrobiliśmy ćwiczenie w podręczniku (str. 2). Swoją drogą, na kolejną powtórkę muszę pamiętać by znowu w kilkunastu egzemplarzach wydrukować szablon z żetonami (te co miałam „na górkę” już rozdałam), bo bardzo dużo dzieci zmieniło zeszyt na nowy, więc nie mają przy sobie „starych” materiałów. Ot, uroki ćwiczeń wymuszonych przez wieloletniość podręcznika …
Potem w czasie kiedy zmagały się z powtórkowymi zadaniami w zeszycie ćwiczeń (str. 40 i 41) ja sprawdziłam prace, które napłynęły w ramach zadania domowego dla chętnych „Opisz swoją sypialnię”. Nie było ich wiele, ale za to jakie! Oto kilka przykładów:
Piramidę z ćw. 3 w podręczniku chciałam wykorzystać na kolejnej lekcji do przedsprawdzianowej ostatecznej powtórki więc zleciłam ją jako zadanie domowe. Zeszły tydzień był znowu „jednolekcyjny” więc było mi jej szkoda na ślęczenie nad wycinaniem i sklejaniem. Dawno, dawno temu, kiedy podręcznik był consumable, a nie non-consumable (to, proszę Państwa, angielski odpowiednik słowa „wieloletni”) jak teraz zadania arts&crafts były wydrukowane na lepszej jakości (grubszym) papierze. Ten teraz, z zeszytu ćwiczeń, bynajmniej nie ułatwia sprawy. Ja sama tworząc nauczycielskie modele kseruję szablon najpierw na kartonie i dopiero wtedy go koloruję, wycinam i sklejam. Dzięki temu model jest nie tylko łatwiejszy do wykonania, ale i nie rozwala się po minucie używania. Aż boję się myśleć jak to będzie w przyszłym roku, kiedy te zadania będą wykonywać o rok młodsze i trochę mniej sprawne rączki obecnych sześciolatków.
Rączki drugoklasistów są mniej lub bardziej sprawne, ale póki co największym problemem jest by wykonać zadanie w domu i by nie zapomnieć go przynieść na lekcję. Po tygodniu mniej niż połowa dzieciaków we wszystkich trzech klasach zdołała te dwie rzeczy zrobić. A więc planowana przeze mnie sesja oglądania naszych prac oraz seria pytań i odpowiedzi w stylu „My bed is pink. Oliwia, what colour is your bed?” była raczej krótka, bo nie za bardzo było kogo pytać. Potem nie pozostało mi już nic innego jak zgromadzić wszystkie dzieciaki na dywanie, zagrzać do walki w stylu coach’a piłkarskiego (Jesteśmy drużyną? Taak! Damy radę zrobić dwa proste ćwiczenia? Taaak! Damy radę być 7 minut cichutko i nie przeszkadzać innym? Damy!!), wyjaśnić przy pomocy dwóch tablic jakie zadania będą na sprawdzianie (zad. 1: podpisz meble na obrazku odpowiednimi słowami; zad. 2: popatrz, przeczytaj i wstaw ✓.)
i … rozdać im kartki. Siedem minut, na które zaplanowałam pisanie sprawdzianu okazało się być aż nadto. Większość dzieciaków sygnalizowała „ready” po trzech minutach i dostawała zadanie „no to jeszcze pokoloruj rzeczy, które lubisz” po to żeby ugrać parę dodatkowych minut ciszy dla tych potrzebujących więcej namysłu. Dla trojga dzieci, które odmiawiają zazwyczaj pisania wszelkich sprawdzianów (a w ciszy siedzieć też nie potrafią) tym razem przewidziałam znacznie prostszą wersję z kolorowymi podpowiedziami. No i jakoś się udało.
Zamknąwszy temat sypalni przeszliśmy do zabawy na podwórku albo jak kto woli „na dworze”. Czyli wróciliśmy leksykalnie do zabawkowego słownictwa poznanego przy okazji rozdziału 4 In a shop i dołożyliśmy pare nowych słów. Tak naprawdę to zupełnie nowe słówka są trzy: a Frisbee, a racket (rakietka) i a bracelet (bransoletka), a reszta (a poster, a helmet, a bike, a kite, a skateboard) gdzieś tam już się przewinęła, choć czy dzieci je pamiętają to zupełnie inna sprawa… A zatem zabawki w dłoń i Hey, let’s play! (pobawmy się).
Jak wiadomo z poprzedniego rozdziału czasami w pokojach dzieciaków panuje bałagan („It’s a messy, messy room, but it’s MY messy room”) i trudno tam cokolwiek znaleźć. Na kolejnej lekcji zastanawialiśmy się gdzie też zapodziała się nasza deskorolka:
Have you got a skateboard?
Yes, but where?
Look into your bedroom – is it there?
Is it in the wardrobe or under the bed?
Is it on the desk? Where, where, where?
Deskorolka się znalazła i mogliśmy pójść się pobawić (Now, we can go!).
A tak na marginesie: jak widać na filmie na potrzebę lekcji Play time przyniosłam do klasy gadżety ułatwiające zapamiętanie nowego słownictwa: latawiec, frisbee, bransoletkę i zrobioną z kartonu deskorolkę (Zapytacie: Czemu nie prawdziwą? Bo bałam się, że mi zaczną po klasie na niej jeździć i się, w kasku czy bez, pozabijają. Nie przewidziałam jednak, że ta kartonowa wyda się co niektórym taka prawdziwa, że zechcą na niej stanąć i będzie musiała po jednej lekcji iść do naprawy…). Na powrót też przydała nam się kierownica z dzwonkiem (ta którą używaliśmy w piosence On my bike), ale ponieważ kasku na wtorkową lekcję nie wzięłam ze sobą pomysłowy B. zrobił go nam z klocków. Szybko też się okazało, że na dziewczyńskich rączkach znalazła się niezła kolekcja bransoletek.
Rekwizyty były nam potrzebne nie tylko by dodać realizmu lekcji, ale by w naturalny sposób wrócić do struktury gramatycznej I’ve got … (mam). Tym się zajęliśmy na drugiej w tym tygodniu lekcji wykonując najpierw ćwiczenie 1 ze str. 42 w zeszycie ćwiczeń „przeczytaj i pokoloruj”. Z braku e-wersji zeszytu ćwiczeń, nadal pracujemy na wersji .jpg przyklejając obrazki, karteczki, albo tak jak na tej lekcji, „kolorując” magnesami.
Potem zrobiliśmy ćwiczenie 1 na str. 45 opisując co mają dzieci na zdjęciach w podręczniku, a następnie co też mamy my.
W domu pozostało już tylko utrwalić pisownię nowych wyrazów robiąc krzyżówkę (zeszyt ćwiczeń str. 43); jeśli oczywiście nie zrobiło się tego na lekcji. Niektóre dzieciaki są bowiem takie szybkie, że zanim ja przybiję 25 osobom pieczątkę HOMEWORK one już zadanie domowe mają gotowe.