Bingo! Bingo! Bingo! to dziś najczęściej powtarzane słowo – z sensem i bez 😉 Dzieci kochają gry i zabawy, ale nauczyć je zasad grania … O, to zabawne wcale nie jest! Ale o tej prawdzie rzadko się wspomina na kursach metodycznych dla nauczycieli. Ja wspominam, ale nikt mi nie wierzy. Do czasu aż sami przeżyją taką lekcje jak te moje dzisiaj…. Bingo. Co w tym trudnego? Gracze zakreślają na planszy cyfry (w naszej językowej rzeczywistości słowa lub obrazki), które inny gracz wyczytuje. Świetne ćwiczenie na rozumienie ze słuchu. Kiedyś już graliśmy, więc powinno być łatwiej. Ale i wtedy i teraz po lekcji wychodzę z lekkim bólem głowy, bo mi się tam kłębią pytania w stylu 1. dlaczego niektóre dzieci ni w ząb nie mogą zrozumieć, że gramy na jednej planszy; 2. że nie skreślamy co nam się żywnie podoba, ale tylko to co usłyszą oraz 3. dlaczego podczas zabawy są takie dzieciaki, które przez cały czas trwania danej rundy, czyli już po pierwszym wylosowanym przeze mnie kartoniku, będą krzyczeć Bingo! No kto, kto mi odpowie na te pytania? A więc ilekroć w książce widzę pomysł na „granie”, Bingo, memory, maze, snap czy cokolwiek innego, to naokoło głowy zaczyna mi się wyświetlać taki niebieski policyjny kogut, Eo! eo! Serio. No ale jest problem, musi być i rada. Dziś kilka trików jak mimo przewidywanych problemów sprawić, by 99% klasy „skumało” o co w tym graniu, dziś w Animal Bingo, chodzi. Grunt to dobra rozgrzewka, bo dzieci muszą umieć skojarzyć słowo-znaczenie-obrazek (lub zapis). Możemy skorzystać z kart obrazkowych, możemy wyświetlać obrazki na tablicy, potem zaśpiewać piosenkę. W Snake Song występują wszystkie potrzebne nam zwierzaki, ale z doświadczenia wiem, że niektóre dzieci całkiem sprawnie śpiewają piosenkę, ale jak poprosimy, by na tablicy wskazały obrazek ilustrujący wypowiadane przez nas słowo np. snake, to nie potrafią. Produkcja a recepcja – to dwie różne umiejętności. Zagraliśmy więc online w Maze, bo tam właśnie są wykorzystywane umiejętności dzisiaj nam potrzebne: pani mówi słowo i trzeba kliknąć w odpowiedni obrazek i pomóc wiewiórce przejść labirynt.
Tak rozgrzani przechodzimy do ćwiczenia w podręczniku (str. 43, książki zamknięte): puszczam nagranie z odgłosami (miauczenie, szczekanie itp.) zwierząt a dzieci zgadują kto to taki. Slajd wyświetlany na tablicy pokazuje obrazki z ośmioma zwierzętami, rozpoznawanie nazw których dziś ćwiczymy.

Pomysł, że mam powiedzieć dzieciom (jak chce Książka nauczyciela Treetops 1) „żeby wybrały cztery dowolne zwierzęta z ćwiczenia i narysowały je w pustych miejscach na planszy gry w bingo i napisały wyrazy”, jakoś do mnie nie przemawia. To się nie uda. Nie w uczonych przeze mnie klasach. Zaraz się zacznie: „A które cztery?” „A dowolne? (=wpiszą cokolwiek co znają, gąsienicę, mysz albo słonia), „A w którym miejscu wpisać?”, no a przede wszystkim zaczną się stęki i jęki „Psze Paaaani, jaaaa nieeee rozuuuumiem!” A ja niestety mam strasznie niski stopień tolerancji na takowe 😞. OK, takich dzieci nie ma wiele, ale nawet dwójka czy głośny „jedynak” może, proszę mi wierzyć, skutecznie popsuć zabawę i rozwalić lekcję. Trzeba (przeciw)działać. Rozdaję zatem wcześniej przygotowane karty z takim „próbnym” bingo (arkusz wraz z call out cards TU–>Animal BINGO). Pierwsza plansza (w dwóch różnych wersjach dla grup A i B, żeby nie wszyscy wygrali na raz) ma 3 różne obrazki i 3 różne słowa, a druga ma 3 słowa, ale trzeba dorysować obrazki. Taką to okrężną drogą dojdziemy do podręcznikowego bingo: narysuj 4 słowa i 4 obrazki, a na koniec na odwrocie próbnego bingo zagramy w bingo tylko ze słowami. Z oszczędności na kartce A4 są karty dla dwóch grup oraz każda ma dwie plansze. Gdyby kserowanie nie było tak drogie, to wolałabym wydrukować na każdej stronie jedną planszę, bo niektóre dzieci nie mogą zrozumieć, że zaznaczamy tylko na planszy nr 1 mimo, że na dużym ekranie widzą slajd taki jak ten tutaj oraz słyszą jak wyjaśniam.

Trudno. Przed przejściem do drugiej rundy (na planszy z nr. 2) każę im wymazać krzyżyki. Przed drugą rundą trzeba narysować obrazki, każda z grup ma już wpisane słowami trzy nazwy zwierząt. Znowu mam slajd pomocniczy do wyjaśniania: „Tu narysuj i tu, i tu. Razem trzy. Three pictures, Jak dzieci kończą rysowanie to szybko na tablicy przerysowuję jedną z plansz i rysuję trzy obrazki. Mówię: „To plansza dla mnie, wy macie swoje”, ale i tak w każdej klasie zobaczyłam dwoje, troje uczniów, którzy na widok tablicy, w pocie czoła wymazali swoje obrazki i przerysowali moje. Gee, ta zielona tablica działa na dzieci jak sygnalizator na psy Pawłowa: „Cokolwiek Pani napisze = przepisać.” Żeby uniknąć niezdrowej rywalizacji (a niestety każda gra wzbudza w dzieciach przemożną chęć wygrania, do tego stopnia, że co niektórzy krzyczą Bingo! po pierwszym przeczytanym przeze mnie słowie wylosowanym z torby) gram do momentu, aż każde dziecko ma skreślone sześć pól. Zawsze też, jak ktoś po raz pierwszy krzyknie Bingo! to jak w pokerze zatrzymuję grę i mówię „sprawdzam” (Let’s check if you really have Bingo): podnoszę z ławki odłożone (przeczytane) kartoniki, podchodzę do dziecka, czytam i kładę mu/jej na kartce. Zawsze się wtedy okazuje, że czegoś brakuje, że nie ma Bingo. Kiwam placem i mówię: „Don’t cheat! Let’s continue playing” to w ramach ekspozycji na nowe zwroty. Ok. Jesteśmy w miarę gotowi na podręcznikowe Animal Bingo. Nie otwieramy książek. Nie, nie, jeszcze nie. Dzieci nie są wielozadaniowe. Jak otwierają książkę, to nie słuchają wyjaśnienia, jak co zrobić. Jak otworzą książkę, to zaczną robić ćwiczenie „po uważaniu”, jak im się wydaje, że powinno być. Jedna rzecz na raz. Muszę zmusić wszystkich do wysłuchania polecenia. A więc upewniam się, że „all eyes are on me„, czekam, czekam, czekam… OK. Wszyscy patrzą, slajd, najpierw pusty (wygląd fragmentu strony, specjalnie bez jej numeru, żeby nie zaczęły otwierać podręcznika), wyjaśniam „Zielone pole – rysujemy obrazek, białe pole podpis do obrazka”. Rysuję kota (klik, pojawia się na slajdzie rysunek kota) w zielonym polu, w białym podpisuję cat (pojawia się podpis pismem elementarzowym). Jeśli nie pamiętam jak się pisze kot po angielsku sprawdzam literki tu (klik, pojawia się strzałka). Tak wygląda ten slajd po prezentacji.


Ponownie, jak dzieci kończą rysowanie, to na tablicy rysuję swoją planszę, by móc grać razem z dziećmi. Po wyczytaniu słowa skreślam wyraz/obrazek jeśli akurat go mam. Dziś wprowadzenie (bierne) struktury I’ve got a…. (mam). Dzieci słyszą słowo cat i widzą jak skreślam jeden obrazek na swojej planszy, a jak czytam np. snake to słyszą mój komentarz „No, I haven’t got (nie mam) a snake. I am not putting a cross here.” Kiwam palcem, że nie. No, a teraz niesiona na fali sukcesu rzucam dzieciom prawdziwe wyzwanie. Na odwrocie kartki z próbnym Bingo rysujemy planszę na sześć pól i wpisujemy nazwy sześciu zwierząt. Tym razem żadnych obrazków. Od razu słyszę: „Psze pani, pomoże mi pani narysować planszę?” Kręcę przecząco głową i pokazuję na tablicy jak narysować trzy kreski w dół i jedną w bok. („Wyuczonej bezradności mówimy stanowcze ‚Nie!'” – mruczę do siebie). Potem wpisuję przykładowe 2-3 słowa, przypominam, że podręczniki leżą otwarte na ławce, że można pisownię skopiować i sprawdzić. Jak w każdym z powyższych zadań po 5 minutach wolno odliczam po angielsku do 20. To znak dla dzieci, że muszą powoli kończyć. Bez limitu czasowego, te z nich które łatwo się dekoncentrują, nigdy by nie skończyły. OK, gramy. A co potem? Z mozołem tworzone plansze w większości lądują w koszu, skąd (dwie) wyłowiłam i je tutaj dla Państwa zeskanowałam.
Uff. Oto ja po trzech godzinach grania w Bingo 😉
PS. W przyszłym tygodniu rekolekcje i wyjazd do kina (1a i 1b), więc spotykamy się za dwa tygodnie. Proszę się upewnić, że dzieci nie zapomną o zadaniu domowym (zeszyt ćwiczeń, str. 34).
wykorzystałam Pani karty na zajęciach, sprawdziły się super. 🙂 Zanim przystąpiliśmy do pierwszej rundy, poprosiłam, aby dzieci zgięły kartki, tak aby widziały tylko pierwszą planszę i na szczęście odpadł mi problem skreślania pól nie tam gdzie trzeba 🙂 Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Świetny pomysł!
PolubieniePolubienie