Klasa 1: A bike race & I’ve got a guitar

OK, OK. Już się odrywam od tych mazurków i babek i nadrabiam zaległości.🙃 O naszych świątecznych szleństwach z jajeczkiem jutro, dziś o tym co było wcześniej:  lekcja nr 2 i nr 3 z rozdziału Toys.

IMG_6772Z powodu rekolekcji trochę mi się ostatnio klasy rozjechały i wyrównały się z materiałem dopiero w tym tygodniu. Jedna klasa miała wprowadzenie nazw zabawek 10 marca, a inna dopiero w kolejnym tygodniu.  Potem była lekcja z historyjką The bike race – to w niej po raz pierwszy pojawiła się konstrukcja gramatyczna I’ve got (mam), którą będziemy „wałkować” w dalszej części rozdziału. Do powtórki nazw zabawek dołączyłam powtórkę kolorów i liczebników.  Do podręcznikowego zestawu kart obrazkowych z zabawkami dołożyłam kilkanaście nowych, na których występują zabawki w różnych kolorach (a red skateboard, a red bike, a pink doll), etc. oraz liczbie (How many red bikes here? Three. Three red bikes.) Najwięcej kart było z rowerami, trzy z nich zawisły na tablicy jako wprowadzenie do historyjki The bike race (Young Treetops 1, str. 41).

Po dwukrotnym obejrzeniu filmiku z historyjką, wyłączyłam w niej głos i spróbowaliśmy z dzieciakami stworzyć ścieżkę dźwiękową do niemego filmu. A ponieważ w piątym rozdziale po raz pierwszy w komiskowych dymkach pojawia się też tekst historyjki, to następnie „przeczytaliśmy” tekst. Ćwiczenie na czytanie na głos celowo zrobiłam w bardzo szybkim tempie, żeby dzieciaki nie miały szansy na czytanie, tak jak to robią w tej chwili na języku polskim, metodą foniczną (phonic approach) czyli rozpoznawania liter, łączenia ich w sylaby i budowania z nich całego wyrazu. 0003CQKRT40QN2DO-C102My będziemy się uczyć czytać metodą globalną (global approach) rozpoznając od razu całe wyrazy, kojarząc ich znaczenie z obrazem, a znaczenie z w wymową. Wrzucamy w ten sposób dzieciaki na głęboką wodę i próbujemy uniknąć błędów w wymowie już poznanych i utrwalonych wyrazów, którymi niestety często kończy się równoległa nauka czytania w języku polskim i angielskim. U nas litera k=głoska k, litera c=głoska c (no chyba, że następuje po niej litera z wtedy sprawa się komplikuje). Dzieci jeszcze moment temu czytały w Elementarzu o Celinie, pajacyku czy nocy, a teraz co: car to nie C-A-R  tylko |ka:| ????  (Dłuuuuższą) chwilę im zajmie „skumanie” faktu, że w angielskim wymowa często zupełnie nie odzwierciedla pisowni. Obecnie na próżno usiłują się „połapać” czemu k w kitchen to /k/, ale też c w wyrazach  cat, careful, car to też /k/, ale znowu w wyrazie ceiling – sufit (wym.|ˈsiːlɪŋ|)  literę c czytamy /s). Nic a nic z tego nie rozumieją, więc nie próbujemy tego tłumaczyć (regularyzować na siłę czy szukać wyjaśnień), ale uczymy relacji wymowa-pisownia inaczej.

IMG_6771Choć dla mnie clou lekcji The bike race to właśnie to pierwsze spotkanie z czytaniem, dla dzieci chyba najważniejsze było ćwiczenie z zeszytu ćwiczeń – numerowanie obrazków z historyjki w odpowiedniej kolejności, a potem kolorowanie rowerów tak jak w historyjce (zeszyt ćwiczeń str. 38). Trochę sobie pomogliśmy na tablicy multimedialnej, choć z racji tego, że w obu salach tablice ostatnio szwankują i raz są popsute tylko trochę a raz bardzo, był to istny cud.

Na kolejnej lekcji ćwiczyliśmy usłyszaną już w historyjce konstrukcję I’ve got (a green bike). Materiału w Young Treetops 1 jest niewiele – ot dwa króciusieńkie ćwiczenia na rozumienie ze słuchu w podręczniku (str. 42) i dwa ćwiczenia w zeszycie ćwiczeń – wymyśliłam więc Fishing game. Wykopałam w sali a pond (staw) – „Psze pani to nie żaden „epond”! To torba na śmieci!” – i dzieci łowiły w nim toy fish (czyli rybki z różnymi obrazkami zabawek).  W ten oto sposób oprócz mojego pytania „What have you got?” na lekcji pojawiła się też wiele razy odpowiedź na nie czyli zdanie I’ve got … (coś tam) wyprodukowane przez dzieci, samodzielnie lub z niewielką pomocą.

IMG_6777

Powyższa uczniowska uwaga pokazuje, że to charakterystyczne dla przedszkolaków mieszanie świata rzeczywistego, bajkowego czy wymyślonego, jest już niestety na pograniczu wymarcia. Wiele dzieciaków niestety nie daje już sobie „wcisnąć kitu” i niemiłosiernie punktuje każdą nauczycielską ściemę: „Proszę Pani, to nie Holly mówi, to Pani!”,  „TO nie był żaden magic, to pani tam włożyła cukierki!”, „To nie rybki tylko obrazki”. No i jakim prawem twierdzę, że w klasie mamy staw skoro to zwykły 150-cio litrowy worek na śmieci??? I tak się zastanawiam czy ten „zanik dziecięcej wyobraźni” to aby na pewno zmiana rozwojowa czy też może efekt tego, że tak wiele zabawek, z którymi stykają się obecnie dzieci jest tak monofunkcyjnych (kijek to kijek, a nie konik czy miecz jedi) i realistycznych. Może chłopcy już nie jeżdzą za swoje samochody warcząc przy okazji „brum, brum”, bo zabawkowe samochody są „jak prawdziwe” – jeżdżą, świecą światłami i wydają dźwięki? Po co wyobrażać sobie, że lalka potrafi mówić, chodzić czy jeść, skoro można kupić taką, która ma te wszystkie funkcje? I jak zmiana tego, czym bawią się dzieci wpływa na (tak obecnie pożądaną) KREATYWNOŚĆ? Ciekawe.

 

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s