Gdyby dziś ktoś przyszedł na moje lekcje, to by mnie pewnie ostro skrytykował za hałas, harmider i zamieszanie. Ale ten ferment w odróżnieniu od tego codziennego był przynajmniej twórczy. Dowody poniżej.
Dziś wykorzystywaliśmy poznane słówka w praktyce. Zgodnie z sugestią w podręczniku tworzyliśmy plakat, ale żeby nie było nudno i żeby za bardzo to wszystko nie przypominało pisania pocztówki, zasugerowałam zrobienie plakatu wymyślonego miasta. Trudność polegała na tym, że dzieciaki pracowały w 9-10 osobowych grupach i musiały współpracować ze sobą, żeby ze wszystkim zdążyć w 35 minut. Musiały zdecydować jak nazywać się będzie ich miasto i rozdzielić zadania: kto koloruje domki, kto inne miejsca, kto wycina, kto nakleja, kto rysuje dodatkowe rzeczy (ulice, ludzi, potwory, samochodziki, etc), wreszcie: kto zrobi opis miasta. Ale najpierw powtórzyliśmy potrzebne struktury i słownictwo:
Obejrzeliśmy plakat w podręczniku i przeczytaliśmy, co napisały dzieci w „dymkach” (Young Treetops 2 str. 11).
Przygotowując lekcję uznałam jednak, że jeśli każdy w grupie narysuje jeden obiekt to będzie ich tylko 10-12. A co to za miasto z dziesięcioma budynkami? Na koniec więc popatrzyliśmy na modelowy plakat wykonany przez bandę mojego syna (Thanks!!!). Feniksowo miało zainspirować moich uczniów do niekonwencjonalnego działania oraz pokazać, że mogą wyjść poza materiał zrealizowany na lekcjach: dodać banki, hotele, budynek straży pożarnej albo nawet, a niech tam!, Biały Dom z Królem.
Na tym etapie dzieciaki już strasznie się wierciły i miały wielką ochotę przystąpić do działania, a nie słuchać wyjaśnień. Jeszcze tylko rozdanie szarego, kolorowego i białego papieru oraz kart z rzeczami do kolorowania i wycinania. (Jeśli ktoś chce zrobić w swojej klasie podobny projekt, karty są do pobrania TU–> Town poster_colouring). Ready, steady, go! The clock is ticking.
A oto 2c przy pracy i jej efekty: United Town and Monster City.
Podobnie 2b i ich Pet Shop Town i Bydgoszcz City.
oraz pracująca najpóźniej 2a, która stworzyła Minion Town i Angry Birds Town:
Fajne? Dzieciakom w każdym razie się podobało, choć nie obyło się bez kłótni, bo zbyt wielu chciało decydować i rządzić, i zbyt wielu miało wykluczające się koncepcje. Mam też nadzieję, że trochę się dzisiaj nauczyły, nie tylko z angielskiego, ale też czym jest współpraca w grupie. Mnie najbardziej się podobało to, że każdy, absolutnie każdy w klasie dołożył dziś swoją cegiełkę do wspólnej pracy – nawet ci, którzy zazwyczaj głośno kontestują zasadność swojego uczestnictwa w lekcjach języka obcego („Po co mi ten angielski?!!”).
Prace wiszą na korytarzu szkolnym, więc można odprowadzając dziecko podejść i zapytać, które fragmenty są akurat jego/jej.
Post scriptum: W czasie kiedy ja tutaj „bloguję”, mój synek zrecyklingował szkolne resztki kart pracy i stworzył kolejne miasteczko dla swoich Sprężynkowców. A więc może tworzenie plakatów jest też fajnym pomysłem na domową zabawę?