Ponieważ we wtorki nie mam z klasami żadnych lekcji przeniosłam obchody dziś obchodzonego (26 września) Europejskiego Dnia Języków Obcych o kilka dni wcześniej. Efekty naszej czwartkowo-piątkowej pracy widać od wczoraj na holu szkoły. Czyż nie wygląda fantastycznie?
W tym miejscu kieruję podziękowania do Małgosi Z. (dzięki za 3c!) oraz do Filipa z 3d, który mi dzielnie asystował przy wieszaniu. Thanks!
Dzieciaki na naszej odświętnej lekcji mogły posłuchać mini wykładu o krajach Europy, który zilustrowałam bardzo fajną prezentacją od Primary Works
i zaśpiewać razem z Marty Moose z Maple Leaf Learning piosenkę „Where are you from?”
O! Na tym zdjęciu Mali Poligloci z 1b cieszą się, bo w piosence wśród wielu innych krajów nagle pojawił się ich własny – Poland!
Jeśli widziałam, że dzieciaki są zmęczone długim szkolnym dniem, to prezentację redukowałam do kilku faktów, a na koniec patrzyliśmy sobie tylko na wideo z flagami i nazwami krajów Europy. Obrazki zdecydowanie mniej męczą niż gadająca pani. 😉
Ta prezentacja to był fantastyczny wstęp do naszego głównego zadania – pokolorowania jednej z europejskich flag.
Szablony do kolorowania (zaadaptowane z supercolouring.com) były wybierane przez dzieci losowo. Trochę było w tym miejscu protestów i grymaszenia, bo wiadomo, duże kraje takie jak Niemcy i Francja są bardziej znane i popularne niż, dajmy na to, Albania i Słowenia. Tym bardziej dziękuję tym dzieciom, które wsparły swoją sprawną rączką także malutkie, nieznane kraje. Europejski Dzień Języków Obcych celebruje różnorodność krajów, narodów, języków i kultur. Każdy tu jest ważny, nawet malutki Gibraltar, o który toczą spór Hiszpania i Wielka Brytania.
Mały czy duży, bogaty czy biedny, jego flaga ma prawo dumnie wisieć na naszej tablicy, a potem na holu szkolnym.
Pracując nad flagami zauważyliśmy, że „Cześć” można w Europie powiedzieć na wiele różnych sposobów. Są też takie języki, w których literki pisze się zupełnie inaczej niż u nas (np. w Grecji czy Rosji). Pokazałam dzieciom jak w prosty sposób można sobie przetłumaczyć słówka (np. w Google Translate) (* zobacz historyjkę lekcyjną na końcu wpisu). Efektem był rewers flagi z pozdrowieniem w języku danego kraju.
Dla maluchów pokolorowanie dużej (niemal A4) flagi byłoby zbyt męczące, więc zredukowałam ilość kolorowania i dodałam mapę z wizualizacją, gdzie dany kraj się w Europie znajduje. Nie wszystkie pierwszaki nauczyły się w przedszkolu pisać, więc jeśli o to chodzi wystarczył mi tylko podpis artysty :-). Ale ponieważ na tablicy nadal wisiały prace ich starszych kolegów i koleżanek to zdarzyło się w paru przypadkach, że artysta coś tam napisał od siebie (Hi! Ciao! Hello!). Ponieważ nie chciałam na tych zajęciach wprowadzać zbyt dużo nowego słownictwa liczbę krajów zredukowałam do pięciu. Wybrzydzanie, wybieranie i wymienianie też dzięki temu zostało zredukowane do minimum.
* Na koniec anegdota:
Patrząc na kartę do pokolorowania, obok wzorca kolorów dzieci widziały także jak w języku danego kraju powiedzieć „Cześć”.
Zawsze też kogoś zaciekawiło gdzie dany kraj jest na mapie, jak nazywa się język którym się tam mówi, no i przede wszystkim czy ja tam byłam, a jeśli nie, to „SKĄD ja to wszystko wiem?” Dowiedziawszy się skąd, raczej nie kwestionowały czy moje poszukiwania były poprawne czy nie. Jakże się więc zdziwiłam, gdy podeszłam do jednego z moich uczniów i zauważyłam, że na odwrocie flagi Niemiec wypisał on słowo „HAJ”. Na moje pytanie zaczął mi klarować, że on zna niemiecki, bo go ciocia uczyła.
– I „cześć!” po niemiecku to haj? Tak cię ciocia uczyła? – pytałam z niedowierzaniem.
– Trochę jestem zdziwiona, bo jak byłam w Berlinie to wszyscy mówili hallo albo servus.
–Haj jest dobrze. – ośmiolatek spojrzał na mnie wymownie i z naciskiem powiedział – Słyszałem w filmie. Hajli, hajlo śpiewali. – I zamknął temat.
–Aha.
Tyle tylko udało mi się odpowiedzieć. Nie za bardzo wiedziałam czy prostować tę wiedzę-niewiedzę czy nie. Obraz żołnierzy Wehrmachtu maszerujących w filmie Zakazane piosenki w rytm Ein Heller und ein Batzen długo pozostawał mi w głowie. Ostatecznie odpuściłam, bo to jeden z takich uczniów, którego rzadko cokolwiek związanego z moim przedmiotem interesuje. Powinnam się więc cieszyć, że zrobił cokolwiek. A i tak pewnie miałam szczęście, bo na fladze mogło wylądować Heil (Hitler) i mały człowiek też mógł twierdzić, że to zwykłe pozdrowienie, które słyszał w filmiku na YouTubie. To tyle w temacie autorytetu nauczycielskiego i mojej siły perswazji. 😥