Reading is FUNdamental – czytanie jest zabawne, ale niestety czasami tuczy 😉.
Na kółku w zeszłym tygodniu (3 klasy) oraz dziś (2x 2 klasy) obchodziliśmy wraz z pieskiem Spot’em Thansgiving. Najpierw jednak dzieci obejrzały filmik The First Thanksgiving Story , który potem streściliśmy obrazkowo na tablicy dowiadując się w ten sposób o co w tym Święcie Dziękczynienia chodzi.
Potem śpiewająco (Thanksgiving song for children) udowodniliśmy, że wiemy co się na Thanksgiving je. Następnie przeczytałam dzieciom książeczkę Spot’s Thanksgiving, po czym one z kolei pomogły mi przeczytać przepis na ulubione dyniowe muffiny Spot’a. Potem składnik po składniku je zrobiliśmy, upiekliśmy…
… i zjedliśmy. („Wow! A skąd je Pani wzięła?” „One naprawdę się w tej szafce piekły?”)
Happy Thanksgiving!
PS. Oczywiście zachęcam byście Państwo jeszcze raz upiekli z dziećmi babeczki w domu, domyślając się o co w przepisie chodzi czy też tłumacząc go ze słownikiem. To świetna nauka dla dzieciaków i recycling tego, co robiły w szkole. Można też, oczywiście, odjąć od całej imprezy Thansgiving i English i upiec muffiny po polsku. Przepis, który dzieci otrzymały na kółku (i według którego piekłam muffiny) to przetłumaczony na „dziecięcy angielski” przepis z bloga Doroty Świątkowskiej mojewypieki.com. Chocolate chips obecnie do kupienia w Lidlu. Bad news jest taki, że muffiny naprawdę są lepsze (i pomarańczowe) jeśli puree zrobi się nie z gotowanej, ale pieczonej dyni (jak to zrobić również info na blogu). No i jak to z muffinami, nie można przesadzić z mieszaniem, bo będą twarde.
PS2. Najbardziej śmieszy mnie w tym pieczeniu z dziećmi to, że zawsze ktoś wybrzydza, że pewnych rzeczy do ciasta nie doda, bo „nie lubi”, a potem wszyscy jedzą aż im się uszy trzęsą, mimo że do moich muffinów trafiła (a jakże) i dynia i cynamon (blee!) i skórka z (bio)pomarańczy (fuj!). Mina jak im mówię, że w tym co zjedli (nierzadko, co do okruszeczka) było wszystko co wyrzucili … bezcenna.
A teraz idę zjeść ostatnią 😂 z 48 upieczonych babeczek. Yum!