Klasa 2: What’s your name?

Co prawda już w zeszłym roku nauczyliśmy się przedstawiać (What’s your name? I’m (Julka).), ale w tym roku rozbudowujemy tę wypowiedź oraz uczymy sie pytać i opdpowiadać ile mamy lat i gdzie mieszkamy/ skąd pochodzimy.

Na pierwszej w zeszłym tygodniu lekcji poznaliśmy dwie nowe postaci, kota Archie’go i psa Gus’a, którzy od czasu do czasu będą się pojawiać w komiksach. W pierwszym odcinku poznajemy bezdomnego Archie’go, kiedy ten dochodzi do pięknego młyna i kiedy oczami wyobraźni widzi jakie piękne, beztroskie życie będzie wiódł w nowym domu, nagle spostrzega, że jest on strzeżony przez wielkiego psa. Do młyna, jak to do młyna, przychodzą po odbiór mąki piekarze, więc Archie wpada na pomysł, że się za jednego przebierze i w ten sposób wprowadzi się do nowego domu. Gus jest jednak czujny i wypytuje: „What’s your name?” My name’s Archie. I’m a baker.” (Nazywam się Archie. Jestem piekarzem) – odpowiada Archie. I dalej: „How old are you?” (Ile masz lat?) „I’m … 20.” „Where are you from?” (Skąd pochodzisz?) „I’m from … London.”  Słysząc taką odpowiedź, Gus już nie ma wątpliwości i krzyczy: „You are not a baker. You are a cat!”.

Historyjkę wprowadziłam poprzez filmik, ignorując (jak zwykle) głośne komentarze co niektórych dzieci, że to nie film, bo „się nic nie rusza” (w tym momencie często jednak jedna z postaci wykonywała jakiś mikro ruch – skinięcie głową albo mrugnięcie okiem – co narzekający ze zdziwieniem zauważał). Dzieci przyzwyczajone do „wypasionych”, ultrarealistycznych animacji Disney’a albo komputerowo generowanych efektów specjalnych narzekają na filmy, które są po prostu „ożywionymi” poprzez zbliżenia kartami obrazkowymi. Co za nuda! Futro kota nie faluje na wietrze, krew nie sika, nikt nie lata wśród gwiazd… Jednym słowem: ściema.

Jak zatem wytłumaczyć zachwyt dzieci nad jeszcze bardziej archaicznymi sposobami opowiadania historyjki? Nie słyszę komentarzy, że „nic się nie rusza” kiedy tą samą historyjkę wspólnie opowiadamy odgrywając poszczególne sceny przy pomocy obrazków na patyku (sticky puppets) i kredowego rysunku na tablicy. Żadnego biadolenia, ewentualnie małe podpowiedzi, żebym młynowi dorysowała koło elektrowni wodnej (jeśli akurat ją narysowałam, a nie przyczepiłam obrazka). Ach, ta dziecięca precyzja!

IMG_6108

Przygotowałam dwie opaski z uszami – stojące dla kota, klapnięte dla psa i wielką czapkę dla piekarza/Archie’go. Troje niemych aktorów odgrywało scenkę, a my wspólnie mówiliśmy/czytaliśmy z podręcznika linie dialogowe. I znowu sukces. Podobało się. Szczególnie gdy Gus gonił wokół klasy Archie’go. Less is more? Zapewne. Ale tylko wtedy, gdy nie udaje czegoś innego. Film ma być filmem, według dzieci.

IMG_6107

A na koniec wtorkowej lekcji uzupełnialiśmy kluczowe informacje w historyjce (zeszyt ćwiczeń str. 132). Ponieważ zeszytu ćwiczeń nie ma już w oprogramowaniu iTools, nie mogę pisać pisakiem na tablicy multimedialnej, z kredowej tablicy dzieci mają problemy z transferowaniem pojedynczych wyrazów w odpowiednie miejsca, to co lekcję przygotowuję „ręczną” wersję tego co ma być wpisane. Przerywam połączenie tablicy z komputerem, żeby nie reagowała na dotyk i przy pomocy masy plastycznej i kartek „wpisuję” wyrazy w odpowiednie miejsca jednocześnie dialogując z klasą, co ma być wpisane. Po co tworzę taki „klucz” do zadania, skoro wyrazy są napisane u góry strony w zeszycie ćwiczeń i wystarczy je przepisać? Ano dlatego, że 1/3 klasy zawsze przepisuje z tablicy; nie wystarczy zrobić ćwiczenia razem, ustnie; nie wystarczy wskazać palcem wyrazu w ramce. A po drugie robię to po to, żeby 25 uczniów nie przychodziło do mnie indywidualnie, by im sprawdzić wykonanie ćwiczenia, ale by sprawdziły sobie samodzielnie.

IMG_6098

Na wtorkową lekcję przyniosłam też mój magic bag, z którego po kolei wyłaniali się Holly i Bud z Treetops Town, lat 7 i 8; Pinky Pie z Ponyville, lat 10; Nemo z Coral Reef, lat 2; Tinky Winky z Telletuby Land, lat 4; Fineas z  Danville, lat 12, oraz (tadam! w tym miejscu umieszczam plik dźwiękowy z głośnym piskiem, bo ta postać ma licznych wielbicieli płci obojga) Bob’a Minionka z Nowego Jorku, lat 6. Entuzjazm był taki, że dzieciaki nawet nie zauważyły że siedmiokrotnie pojawiły się tzw. kluczowe struktury: pytania i odpowiedzi What’s your name? My name’s … How old are you? I’m… Where are you from? I’m from … 

IMG_6117

Z kolei na następną lekcję dzieci przyniosły swoje pluszaki/zabawki. W zamyśle miało to stworzyć okazję, żeby kilkadziesiąt razy w każdej klasie zadać pytania What’s your name? How old are you? Where are you from? i sprowokować dzieci do odpowiedzi, najpierw o sobie (‚m Marta. I’m 7. I’m from Bydgoszcz.), a potem o zabawce.

whats your name

W praktyce okazało się to być bardzo trudne. Każdy chciał przedstawić się i swojego pluszaka, ale już niekoniecznie słuchać tego, co mają do powiedzenia inni. Klasy mam liczne (do 25 uczniów), więc każde z pytań i odpowiedzi mogło się pojawić nawet pięćdziesiąt razy! I mimo to, że aż tak grzecznych uczniów to ja nie mam i mniej więcej w połowie stawki dzieci już się znudziły tym całym gadaniem i zaczęły przeszkadzać w lekcji, to jednak spersonalizowanie nowo poznanego języka jest zawsze dobrym pomysłem. Najlepiej udała się lekcja w 2a, bo … tego dnia była najmniej liczna i starczyło im cierpliwości by grzecznie wysłuchać co ma do powiedzenia nawet ostatni z kolegów.

IMG_6109

W ćwiczeniach zrobionych na lekcji (zeszyt ćwiczeń str. 13) ćwiczyliśmy zapis tego, co mówiliśmy na lekcji. Podobnie w zadaniu domowym (karta pracy) najpierw z rozsypanki należy ułożyć pytania i odpowiedzi, potem trzeba zadać pytania Marysi i uzupełnić jej wypowiedzi. Zadanie 3 polega na narysowaniu swojego ukochanego pluszaka i przedstawieniu go pełnymi zdaniami. Uni2 karta pracy PS. Dla czytających ten blog (młodych) nauczycieli, którzy święcie wierzą, że w klasach 1-3 nauczyciel jest bogiem, a to co mówi święte (nie to co „w tym okropnym gimnazjum”), krótka anegdota:

Minecraft-7-Inch-Creeper-Plush--pTRU1-16066437dt
What’s your name: Creeper or Clipper?

W zabawie z pluszakami najpierw przedstawiłam siebie, a potem Holly, na co jedno z dzieci ostrym tonem zapytało mnie:
– Proszę pani, a czemu pani mówi za Holly?
Hmm. Po prostu myślałam, że w tym wieku wszystkie dzieci odgrywają role i podkładają głosy pod zabawki, którymi się bawią. Po drugie nie chcę wprowadzać struktur Her name’s … She’s …, She is from… Dziś tylko pierwsza osoba (ja, I) – myślę sobie. A na głos odpowiadam pytaniem na pytanie:
– A twój Creeper kogo głosem mówi?
– To jest Clipper. I on nie mówi, to zabawka. – słyszę.

OK. No i tyle po świecie dziecięcej fantazji. Co do kwestii imienia, to też się nie sprzeczam. Za kilka lat odeślę niedowiarka (który coś tam źle w grze usłyszał) do gamepedii Minecraft’a – niech sam się przekona, że ten zielony potwór to jednak Creeper (pełzak, skradacz), a nie Clipper (obcinarka?). W sklepie zabawkowym z nazwą na S też jest sprzedawany pod tą nazwą.

W jednej z klas sprzeczamy się czy Clipper to Creeper, w innej czy dziecko ma Bob’a czy może jednak Dave’a (Bob ma oczy w różnych kolorach, co producenci zabawek w ChRL nie zawsze zauważyli), itd. itp. Ciągła walka o autorytet, o to kto ma rację. Jako mama siedmiolatka jestem na bieżąco z tym co jest w TV i w kinie, jakie zabawki są modne, jakie karty się kolekcjonuje, itd. A jednak dzieci nie wierzą żadnym wyjaśnieniom i argumentom i mocno upierają się przy swojej wersji. Moje własne dziecko też tak ma. A więc macham ręką. Jeśli chodzi o zabawki, dziecko ma zawsze rację. 😉

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s