Zaczynamy nowy rozdział w książce. Poznamy w nim liczebniki od 1 do 5 i pięć kolorów.
Dziś skupiliśmy się na liczebnikach. Dzieci potrafią co prawda z pamięci powiedzieć one, two, three, four, five, a nawet dalej. Ale…
- Powiedzieć w kolejności, a nazwać wskazaną cyfrę, to już zupełnie inna „para kaloszy”. Niektóre dzieci nadal nie rozpoznają cyfr po kształcie. Zupełnie inaczej sprawa się przedstawia, gdy trzeba szybko policzyć coś na obrazku i powiedzieć liczebnik po angielsku. Tak było w ćwiczeniu, które robiliśmy pod koniec zajęć: policz żuczkowi kropki (OK, wyglądają jak biedronki, ale autorki książki upierają się się, że to beetles) i połącz z odpowiednią cyferką. Niektórym poszło to bardzo sprawnie i jeszcze zdążyli parami (cyfra- żuczek) pokolorować, inni mieli małe problemy: liczyli z mozołem po polsku, „przekładali” na angielski, rozpoznawali cyfrę (znowu po polsku), tłumaczyli, i łączyli. SKOMPLIKOWANE i czasochłonne.
- Druga kwestia to to, że liczebnik three (3) ma trudną wymowę |θriː|; wymawia się go z dźwiekiem, którego nie ma w języku polskim
(wkładamy koniec języka między ząbki I mówimy przez szczelinę |f|. Musieliśmy poćwiczyć, bo wiele dzieci ma z tym problem i mówi tree (drzewo) a nie trzy. Problem być może wynika z tego, że niektóre zgubiły przednie zęby i języka nie ma na czym oprzeć 🙂 Choć może być i tak, że dzieci w przedszkolu często powtarzały za panią albo odpowiadały chórem i nie było zbyt wielu okazji, aby sprawdzić jak dzieci indywidualnie wymawiają dźwięki.
Poza tym rozwiesiłam karty z cyframi w różnych częściach sali i dzieci wskazywały cyferkę, którą mówiłam. Szybciej i szybciej… przypominaliśmy przez chwilę wiatraki.
Potem zamieniliśmy się rolami, ja wskazywałam, one mówiły. Żadnego tłumaczenia! To naprawdę ogromy wysiłek ciągle przestawiać się z jednego języka na drugi (jak jest to trudne to tylko tłumacze symultaniczni wiedzą), więc słuchamy, próbujemy zrozumieć, reagujemy. Znowu metoda TPR (reagowania całym ciałem).
Na kolejnym teście pewnie znowu będzie „posłuchaj i zakreśl”, „posłuchaj i połącz”, więc tego typu ćwiczenia (listen&do) bardzo się przydają. Choć prawda jest taka, że niektóre dzieci powtarzają to, co robią inne – trudno powiedzieć czy rzeczywiście „coś z tego wszystkiego kumają”, więc jutro zindywidualizujemy to ćwiczenie.
Potem dowódca Chrząszczy (Leader Beetle) kazał nam powtarzać za nim słowa rytmiczanki i wyszła nam z tego prawie morska szanta.
Beetle leader: One, two…
Chór (powtarza): One, two.
Beetle leader: One, two, three…
Chór (powtarza): One, two. three.
Beetle leader: One, two, three, four…
Chór (powtarza): One, two. three, four.
Beetle leader: One, two, three, four, five!
Chór (powtarza): One, two. three, four, five!
Beetle leader: Now you try…
Mam tylko jedno zmartwienie. Połowa dzieci chrypie i kaszle (no, tak aura), ale jak śpiewają to na pełen potencjometr. Nie ma zmiłuj się dla biednego gardła i dla uszu Pani 😦

Zagraliśmy też w grę Snap. O co chodzi zobaczycie drodzy Państwo jutro, bo dzieci przyniosą arkusz z grą do zrobienia. Dziś grały moimi kartonikami. W skrócie chodzi o to, że dwoje (lub więcej) graczy wykłada po kartoniku na stół i odczytują cyfrę, która na nim jest napisana. Jeśli cyfra jest na obu kartonikach taka sama, to trzeba jak najszybciej (zamiast cyfry) powiedzieć Snap (pstryk).
Gra absorbująca i bardzo głośna, ale dzieci ją ogromnie lubią, choć oczywiście zdarzają się i tacy, którzy w nic bawić się nie chcą: sami dostarczają sobie rozrywki przeszkadzając innym, hałasując, szukając zaczepki (no, bo po co inni mają się dobrze bawić???) i patrząc przez ramię jak na to zareaguję. No i ten duch rywalizacji! Każdy MUSI wygrać! A więc jutro być może rewanż. Zależy od tego, jak szybko zrobimy inne rzeczy.
Grać w inną wersję Snap też na pewno będziemy: liczebnik i obrazek, jak w zwyklych wersjach tej gry, a jeszcze później wersja liczebnik (3) – three (wersja pisana) – obrazek z trzema przedmiotami.