Pierwsze koty za płoty

No! Pierwsze lekcje za nami! Poznaliśmy bohaterów Young Treetops, poznaliśmy się, ja i dzieci, nawzajemI co? Jakie wrażenia?

Po pierwsze, jestem pod silnym wrażeniem moich pierwszaków: że tacy spokojni, chętni, mądrzy. Naprawdę super kids. Jeśli ktoś ma wątpliwości czy sześcioletnie dzieci są gotowe na szkołę, to zapraszam – najpierw do 1a i 1d, a potem dla odmiany do ich starszych, w niektórych przypadkach o prawie dwa lata, kolegów z drugiej klasy. Można się nieźle zdziwić. Oczywiście jest pewnie kwestią dyskusyjną czy niektóre szkoły są gotowe na takie maluchy, ale jeśli chodzi o dzieci moim zdaniem one są na pewno gotowe. Ponieważ w zeszłym roku moje pierwszaki miały o rok więcej, to za jakiś czas podzielę się swoimi obserwacjami o tym, czym różni się pierwszak 6-cio i 7-letni. Dziś tylko trzy spostrzeżenia.

–Od razu rzuciło mi się w oczy to, że sześciolatki są jakby każde z osobna. Mimo, że wszystkie siedziały w kole, każde z osobna słuchało i każde z osobna miało taaakie wielkie oczy (szczególnie kiedy słyszało coś dla siebie zupełnie nowego).
–Z tej „osobności” wynika też mniejsza potrzeba fizycznego „kontaktu”. Sześciolatki raczej nie biegają z wrzaskiem po holu. Chyba kalkulują czym się może skończyć zderzenie ze starszym, bardziej rosłym kolegą. Poza tym, one słuchają co się do nich mówi. Wow! Pani powiedziała idziemy do toalety, no to idą, a nie biegną. Zadziwiające …. Na lekcji to samo. Prosisz Boys make a line here. Girls, make a line here (chłopcy/dziewczynki stańcie tutaj w rzędzie), gestem pokazujesz o co chodzi, i masz! Bez przepychanek, szturchania się, włażenie sobie na plecy. Widać, że integrują się jako klasa znacznie wolniej, ale też nie tworzą grupek zainteresowanych tylko i wyłącznie sobą, a nie tym co ma akurat im do zaoferowania nauczyciel.
–Sześciolatki są też bardzo emocjonalne (płaczą z różnych powodów znacznie częściej, stresują się drobnymi, oczywiście z perspektywy dorosłego, rzeczami), ale też wydają się być bardzo empatyczne. Wczoraj, jeden z chłopców rozpaczał, że ma iść do świetlicy, „a mama mu nic wcześniej nie powiedziała”, pozostali idący ze mną, przecież jeszcze nie koledzy, bo to drugi dzień szkoły, pocieszali go „nie martw się, będziemy się bawić.” W zeszłym roku w analogicznej sytuacji było wyśmiewanie „beksy”. Pomyślałam, że może to były po prostu inne dzieci, a nie różnice rozwojowe między 6-cio i 7-latkami. Ale dziś inna sytuacja, a reakcja podobna. Kiedy jedna z dziewczynek zaczęła płakać, bo nie mogła włożyć książek do plecaka, reszta klasy ze stoickim spokojem, czekała w ciszy (przy czym bez mojego o nią proszenia!), aż podejdę, pomogę i przyprowadzę na dywan, gdzie mieliśmy pracować. Było mi smutno w zeszłym roku, bo takich zachowań obserwowałam znacznie mniej. Thank you, kids! Przywracacie mi wiarę w to, że w normalnej szkole (tzn. w takiej, w której nie ma 10 uczniów w klasie i trzech asystentów nauczyciela) może być normalnie. A przede wszystkim: CISZEJ. Na hałas w „normalnych” szkołach narzekają wszyscy, i nauczyciele, i uczniowie.

Classroom rulesNo to może ta dzisiejsza lekcja w 1d o regułach klasowych była niepotrzebna? Być może. Ale było fajnie, bo dzieciaki były chętne do współpracy (czyli do nauki) i zobaczyłam jak genialnie dzieciaki są w stanie interpretować nowy język mając za pomoc tylko obrazek i swoje maksymalne skupienie. Na przykład, powiedziałam Ok, children. Look here. Look at the picture. „Be nice to each other.” Yes or no? (Ok, dzieci. Popatrzcie tutaj. Popatrzcie na obrazek. „Bądźcie mili dla siebie nawzajem”. Tak czy nie?) co dla nich pewnie zabrzmiało jak jedno długie bla, bla, bla, a jednak wsparte obrazkiem (dzięki M. z fullofideas.com!), wyrazem mojej twarzy, pukaniem na plakacie w zieloną usmiechniętą buźkę i czerwoną smutną sprawiło, że kontekst był klarowny i dzieci świetnie zrozumiały o co chodzi i poprawnie odpowiadały. A do tego same z siebie pokazywały kciukiem w górę „tak”, i kciukiem w dół „nie” (Facebook effect???). Kiedy potem razem naklejaliśmy obrazki w odpowiednie miejsca na plakacie (na „tak” i na „nie”) to już zupełnie nie było żadnych problemów ze zrozumieniem, o co chodzi.

Także kolejne ćwiczenie, w którym dzieci samodzielnie obrysowywały reguły ramką, a potem kolorowały na zielono i czerwono poszło jak z płatka i karta szybko trafiła do teczek z angielskiego. Tak naprawdę to sprawniej dzieciom szło zadanie na rozumienie ze słuchu niż znajdowanie teczek, ich wyjmowanie, otwieranie, zamykanie i chowanie z powrotem. Ot, specyfika pracy z pierwszakami…

class rules work

source: tes.com
source: tes.com

Ponieważ priorytetem w tym roku jest Bezpieczeństwo, mamy zaostrzone przepisy odnośnie wypuszczania dzieciaków z klasy. Oznacza to, miedzy innymi, że dzieci nie powinny same „szwendać się” po szkole. Ale, ponieważ raczej trudno sprawić, żeby cała klasa na „trzy-cztery” korzystała w tym samym czasie z toalety wprowadziłam anglosaski system toaletowych przepustek: po jednej dla dziewczynki i chłopca. Zawisły na tablicy i trzeba je przed wyjściem położyć na swoim stole, a po powrocie odwiesić. Wcześniej jednak po cichu podejść do mnie i powiedzieć tylko „Toilet, please”. (W zeszłym roku Can I go to the toilet, please? okazało się za trudne). Pierwszaki w try miga skumały o co chodzi i wydaje mi się, że znając regułę, od razu poczuły się pewniej. Zapewne wiele z nich strasznie się stresowało, że „nie wolno”; że inaczej niż w przedszkolu, w którym WC jest przy każdej sali i można z niego skorzystać w każdej chwili, w szkole „trzeba czekać”. A jak tu czekać jak pęcherz ciśnie? W 1d kto potrzebował poszedł, za minutę wrócił, przepustkę odwiesił na miejsce i z zadowoleniem przystąpił do pracy. W drugich klasach, w których niektórzy traktują wyjście do toalety jako możliwość wymigania się od roboty, tudzież (jak pozwolimy wyjść w tym samym czasie kilku osobom) jako wydarzenie towarzyskie, trochę było na ten temat dyskusji, ale ostatecznie zaakceptowali nową regułę. Bezpieczeństwo przede wszystkim.

Young Treetops 2 characters: Crow, Otter, Bud, Squirrel, Mouse, Holly and Hedgehog.
Young Treetops 2 characters: Crow, Otter, Bud, Squirrel, Mouse, Holly and Hedgehog.

W drugich klasach, tak jak pisałam poprzednio, skupiliśmy się na  przypomnieniu sobie who is who w klasie i who is who w naszym podręczniku. Poznaliśmy też dwóch nowych bohaterów: pana Wydrę (Otter) i pana Wronę (Crow). Za jakiś czas dołączy kuzynka Bud’a i Holly, Petal i ich kolega, Pip. W jednej z klas dzieciaki niezmiernie się dziwiły, że imiona naszych książkowych postaci coś znaczą. Nieopatrznie nazwałam Bud’a „Pączusiem”, no i się wydało ;-), że bud to pączek (taki na drzewie), holly ostrokrzew, petal to płatek, a pip to pestka. Ha, ha. Śmiechu co niemiara. A czy wiecie drogie dzieci, że po łacinie czy innym jęzku, z którego pochodzi wasze imię, też często ono coś znaczy? Zaproponowałam, żeby w domu z rodzicami sprawdziły w internecie co ich imię oznacza. Ciekawe czy będą pamiętać, by to zrobić?

A propos pamiętania, to drugoklasiści po wakacyjnej przerwie przypominali sobie na pierwszej lekcji nie tylko imiona bohaterów, ale także jak ich imiona napisać. Najpierw dopasowywaliśmy pluszaki do kart obrazkowych, potem karty obrazkowe do kart wyrazowych – oba zadania okazały się łatwiutkie. Ale jak przyszło do napisania tego samego co na karcie wyrazowej pismem odręcznym to już tak łatwo nie było. Kształt liter i ich łączenie w języku polskim to nie lada teaser (zagwozdka) dla dzieciaków, a do tego dochodzi trudna sztuka kopiowania z tablicy, zauważania, że tu dwa rr, a tutaj g, a tutaj q (które w ogóle wyleciało dzieciakom z pamięci i wprowadzałam jego kształt na nowo). Z jakim mozołem nam szło widać poniżej. Nic dziwnego, że sporo dzieci nie zdążyło już postaci pokolorować, a kartę pracy wkleić do zeszytu. (Dla nieobecnych karta do pobrania TU–> YoungTreetops2 characters).

Welcome2 work

handwritingsample2
source: oTisCool.com

Biedny P., który dołączył do 2a po kilku latach edukacji w Wielkiej Brytanii będzie się musiał teraz szybko nauczyć tych wszystkich zawijasów. W UK bowiem przez kilka lat dzieci piszą pismem uproszczonym, tzw. Half Print, bez łączenia liter, zaś pismo łączone opanowują znacznie później. Półdruk jest łatwiejszy i do pisania i do czytania, bo bardzo przypomina, jak nazwa wskazuje, druk. A więc jeśli chodzi o mnie, na angielskim może pisać jak chce, byle litery się zgadzały. 😉  To całe przepisywanie, odwzorowywanie, pisanie po śladzie przecież i tak ma dzieciom uświadamiać różnice w pisowni (spelling). Nie o pisanie tu chodzi.

8 uwag do wpisu “Pierwsze koty za płoty

  1. Pani Sylwio – same pierwszaki i ich praca, jak i opisy (czy raczej dobre zorganizowanie) Pani autorstwa robią wrażenie! Ile znaczy zaangażowanie nauczyciela – ale i obserwacja i analiza zachowań maluchów. Świetna sprawa poczytać sobie taki raporcik z lekcji – nie trzeba żadnego wideo podglądu 🙂 ani bycia na miejscu a ma się wrażenie że nasze dzieciaki pożytecznie i fajnie spędziły czas! Fajne jest też to że się fajnie (na razie) odnajdują. Spostrzeżenia z wstępnego porównania 7 i 6 bardzo ciekawe, kto by pomyślał że się tak ładnie zachowają w stosunku do kolegów. Pomysł na przepustki bardzo interesujący indeed! 🙂 Gratuluję podejścia i życzę sukcesów z naszymi pierwszoklasistami!

    Polubienie

    1. Dziękuję za miłe słowa. Podgląd wideo na klasę to chyba nawet czasami by się przydał, bo rodzice słysząc od nauczyciela, że ich dziecko „robi to czy tamto”, albo „jest takie czy owiakie” reagują z niedowierzaniem. Ja sama jestem często w szoku jak inaczej dzieci zachowują się w indywidualnym kontakcie, a jak kiedy są grupie. Nie wiem na ile rodzice są tego świadomi.
      PS. Panie Adamie, niniejszym wygrywa Pan Nagrodę dla Pierwszego Komentującego Ojca. Gratulacje!

      Polubienie

      1. Pani Sylwio! Bardzo dziękuję za nagrodę/niespodziankę! Będziemy teraz się musieli wywiązać z Synem z tego nagrodowego-zobowiązania, czeka nas sporo pracy – oby nie zabrakło zapału! 🙂 Swoją drogą link do raportów z lekcji dostałem od Żony, która p-dobnie skomentowała dość równolegle do mnie innym kanałem, więc pozwolę sobie podzielić się z Żoną nagrodą! 🙂 pozdrawiamy!

        Polubienie

  2. Nie, nie. Żonę serdecznie pozdrawiam, ale nagroda jest dla „Pierwszego Komentującego Ojca”. Po roku od uruchomienia strony był pan pierwszym ojcem, który nie tylko przeczytał, ale i skomentował. Dla mnie to o tyle ważne, że jednym z założeń innowacji pedagogicznej Angielski: rodzice – dziecko – nauczyciel RAZEM jest zmiana komunikacji z rodzicami z jedno- (pokornie czytam/wysłuchuje co nauczyciel mojego dziecka ma do powiedzenia) na dwustronne -mam możliwość zadawania pytań, komentowania, przedstawiania własnego punktu widzenia i propozycji. Na tradycyjnych zebraniach z nauczycielem stojącym przy tablicy i rodzicami wciśniętymi w te maciupcie ławeczki jakoś takiej interakcji nie widzę 😉

    Polubienie

  3. Jako, że zostałam imiennie wywołana do tablicy („Żona” :)) to i ja dorzucę swój komentarz. Przede wszystkim, jestem pod ogromnym wrażeniem relacji z lekcji. Dzięki nim, przybliża nam Pani atmosferę i zakres prac przeprowadzony z naszymi maluchami. Jest to dla nas bardzo cenne !!! Dziękujemy ! Innowacje pedagogiczne – czekamy na nie z utęsknieniem 🙂 zwłaszcza jeśli chodzi o naukę języka obcego. I oczywiście będę się przyglądać z (ogromną :)) nie ukrywam ciekawością postępom prac męża mojego z synkiem (jeśli chodzi o pracę z dzieckiem w „darowanej” książeczce :):)

    Polubienie

    1. Yes, they are great, and useful – especially for dramatizing stories. My kids love them. I’m already looking forward to Young Treetops 3, though I liked Treetops series a lot. This Polish (reusable) edition of Young Treetops has numerous shortcomings; my students often complain „Where are the stickers?!” ‚Why we can’t do this exercise in the book?” Yet, I know that such choices are often beyond the author’s decision. Thanks for your comment (&cheers for Lisa).

      Polubienie

Dodaj komentarz